W czasie, gdy Hermiona przeżywała okrutne męki Harry, Ron i Hermiona przeszukiwali okolice.
- Ej macie coś ?! - krzyczał Ron.
- Nie..- odparła pozostała dwójka zrezygnowanym tonem.
- Ja też nic.- powiedział rudy chłopiec.
Zbliżał się koniec kolejnego dnia. Teraz kompletnie nic już by nie znaleźli.
- Chłopaki ! Patrzcie jak już ciemno..Chodzcie do zamku. Dalsze poszukiwania nie mają jak na razie sensu - powiedziała Ginny.
Cała trójka ruszyła w stronę szkoły. Całą drogę nie odezwali się do siebie ani jednym słowem. Gdy dotarli na ucztę do Wielkiej Sali, tam również było spokojniej. Wszystkie stoły czekały w milczeniu na wieczerze. Nawet stół Slytherinu nie zachowywał się źle. Widać nawet oni tęsknili za Hermioną. Przechodząc obok stołu ślizgonów Ron ujrzał płaczącą Pansy . Nie miał siły jej dokuczyć, więc zapytał :
- Płaczesz za Hermioną ?
- Kretynie ! Ta szlama może nawet zginąć. Mojego..Dracusia nie ma.. - powiedziała, a z jej oczu popłynęły strumyki łez.
- Czyli jednak ślizgoni tęsknią nie za Hermioną tylko za Draco, zrozumiałe - powiedział Harry do Ron'a. - Chodź stary do stołu.
Harry i Ron usiedli na miejscu przy Ginny. Wszyscy czekali z zniecierpliwieniem na to co powiedzą nauczyciele. Czy wybrali już nowego dyrektora ?
___________________________________________
- Dość. Ona umiera. STÓJ ! - krzyczał Draco.
Bellatrix przerwała zaklęcie. Hermiona leżała skulona na ziemi. Ledwo oddychała.
- Myślisz że możesz ją torturować, jak ona nie może się bronić !? Jesteś tchórzem ! Boisz się jej, ona może cię załatwić nie. - starał się sprowokować Belle Draco.
Bellatrix zmierzyła go wzrokiem i wybiegła z pokoju. Draco podszedł do Hermiony i usiadł przy niej.
Pomógł Hermionie usiąść i siedzieli tak przez 5 minut. Nagle zza drzwi wyskoczyła Bella z różdżką Hermiony
- Czego ty teraz chcesz.- syknęła Hermiona.
- Spokojnie,spokojnie Granger - powiedziała i rzuciła jej różdżkę.
- Nie. Nie mów że..-zaczął Draco
- Tak! Chcę się z nią pojedynkować. - oświadczyła triumfalnym tonem.
- Teraz ! Jak ją prawie zabiłaś !? Nie bądź śmieszna. Teraz ona napewno nie ma z tobą szans - Draco wstał.
Hermiona próbowała wstać. Niestety, przewracała się cały czas.
- ,, Nie dam tej wiedźmie mną pomiatać" - pomyślała
Wstała. Próbowała, by na jej twarzy nie było można dostrzec bólu. Wzięła różdżkę do ręki i wymierzyła w Belle. Czarnowłosa czarownica uśmiechnęła się, czekała na ten ruch
- Imperio - syknęła
Hermiona nie spodziewała się takiego zaklęcia. Przypomniała sobie lekcje na czwartym roku, jak Harry'emu udało się przełamać jego moc. Po chwili znalazła się w jakimś wymiarze. Było jej tam bardzo przyjemnie.
Jakiś głos podpowiadał jej " Weeź sztylet i wbij sobie w pierś"...
- "Mmm jasne" - Hermiona była szczęśliwa lecz nagle zrozumiała - ,,Chwila czemu mam to robić.."
- ,,Zgiń..."
- ,,, Nie"
- ,,Zgiń"
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE !
Brązowooka dziewczyna spojrzała w oczy Bellatrix.
- Expelliarmus !
Zaskoczona kobieta utraciła różdżkę, po chwili Draco wspomógł Hermionie zaklęciem takim samym jakiego użyła przed chwilą, Bellatrix uderzyła głową o ścianę i straciła przytomność
piątek, 26 kwietnia 2013
sobota, 13 kwietnia 2013
Rozdział XI.
Lucjusz szarpnął Hermione za ramię i wepchnął ją do ciemnego pokoju,a później zamknął drzwi. Dziewczyna starała się znaleźć włącznik światła. Gdy go znalazła to włączyła. Jej oczom ukazał się straszliwy widok. Sybillia Trelawney leżała na podłodze. Oczy miała szeroko otwarte . Nie żyła.. W pewnym momencie poczuła czyjąś dłoń na lewym ramieniu. Odwróciła się i zobaczyła Voldemorta.
Tymczasem w Hogwarcie już parę godzin szukano Hermiony. Lekcje zostały odwołane, Ginny , Harry i Ron spotkali się po obiedzie w bibliotece. Długo nie mogli wydobyć z siebie ani jednego dźwięku, w pewnym momencie Ron zaczął temat i zapytał :
- Ginny. Powiedz , Hermiona nic ci nie mówiła ?
- Nie , mówiłam ci to już z 1OOO razy . Nic mi nie wspominała. - powiedziała rudowłosa dziewczyna.
- Chodźcie do Hagrida. Może on coś wie.. - zaproponował Harry i wyszedł.
Dwójka rudzielców poszła za nim. Po chwili stali przed domem gajowego. Zapukali, drzwi otworzył lubiany przez nich olbrzym.
- Wchodzcie. Mam coś do was, nie chcę tego oddawać nauczycielom. Wiem, że wy coś z tym zrobicie.
Hagrid podszedł do wielkiego kufra a później wyciągnął jakąś torbę.
- To torba Hermiony ! - pisknęła Ginny.
- Znalazłem tam żółty sweter i inne rzeczy. Widać że zaplanowała ucieczke. Pytanie czemu ? - powiedział Rubeus.
Harry i Ron zmieszani spojrzeli na podłogę. Ginny zauważyła ich miny i syknęła.:
- Wiecie coś i mi nie powiedzieliście ! Kurczę, no jak możecie !?!?
- To nie taak.. Tylko to może mieć coś wspólnego z tą sprawą. Bo..- zaczął Ron - Hermiona jest córką Voldemorta.
Pies Hagrida - Kieł zaczął okropnie wyć, Ginny zrobiła wielkie oczy, a Hagrid zrobił się cały blady.
- Czy wy sobie jaja robicie !? - krzyknęła Ginny.
- Gdy Snape odczarował ją przypomniała sobie WSZYSTKO. Możliwe, że chciała wykupić Malfoya za siebie. Ale czemu porzuciła torbę..- myślał Harry.
- Chyba że..- zaczęła Ginny.
- Chyba że co !!?? - krzyknęli chłopcy.
- Że ktoś jej coś zrobił..- powiedziała Ginny. - To nie była ucieczka ! Chciała się spotkać z Sami Wiecie Kim. Ale ktoś jej w tym przeszkodził, a Hermiona nie spodziewanie upuściła torbę.
Wszyscy zamilkli. Ron , Harry i Ginny pożegnali się z Hagridem i wyszli z jego domu. W ich głowach było tylko jedno pytanie " Gdzie mogłaby być teraz ich przyjaciółka ? "
Gdy oni się tak zastanawiali Hermiona przeżywała chwile grozy. Przed nią stał okropny czarnoksiężnik, a ona jest jego córką i wrogiem zarazem. Cofnęła się od Voldemorta , a on ją zapytał :
- Miło będzie zabić przyjaciółkę Harry'ego . Wiesz co cię czeka tak ?
- Miło zabijać swoje dziecko. - syknęła Hermiona, teraz nie miała nic do stracenia.
Voldemort nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zamurowało go. On nie wiedział że przed nim stoi jego córka.
- Myślałem że twoje nazwisko i nazwisko mojej można powiedzieć córki są tylko zbiegiem okoliczności. - powiedział Czarny Pan ochrypłym głosem.
- Zabijesz własne dziecko. Wiesz o tym teraz. Możesz mnie zabić ale nie rób krzywdy moim przyjaciołom. - odpowiedziała Hermiona.
Voldemort się zaśmiał :
- Myślisz, że jeśli jesteś moją córką to cię nie zabije. Haha mylisz się i to bardzo. Nie znam uczucia miłości. Twoja matka była zwykłą zabawą, niestety ona była w ciąży i to ze mną . Urodziłaś się ty a ja ją zamordowałem. Od tak, aby życie było ciekawsze. Bellatrix się tobą zajmie. Od dawna nie miała żadnej zabawki. Lucjuszu !
Lucjusz Malfoy wtargnął do środka, a Voldemort mu rzekł :
- Oddaj tą dziewczynę Belli. I dopilnuj swojego syna, bo jak będzie ją ratował to go zabije.
Lucjusz się ukłonił i wziął dziewczynę za ramię i wyciągnął ją na korytarz. Hermiona wychodząc odwróciła się by obdarzyć wzrokiem pełnym nienawiści jej ojca, ale jego już tam nie było. Jej brązowe oczy teraz patrzyły na martwe ciało Sybilli, jej nauczycielki w Hogwarcie. Nie mogła dłużej znieść tego widoku więc się odwróciła. Przed nią stała Bellatrix,a za nią Draco.
- Żeby była lepsza zabawa ja będę cie torturować a on będzie to oglądał. Gdy ci się rzuci na ratunek również oberwie - zaśmiała się Bella
- Nie przesadzaj Draco nie ma z tym nic wspólnego - syknął Lucjusz.
- Będzie zabawnie, a Czarny Pan wyraził zgodę .- odpowiedziała mu czarnowłosa kobieta.
Lucjusz się oddalił,a wtedy Bella spojrzała na Hermionę , która obdarzała spojrzeniem Draco. Kobieta widziała miłość w jej oczach. Postanowiła to zepsuć. Wzięła Draco za rękę a później nmiętnie go pocałowała. Draco się skrzywił, Hermiona zakryła usta i rzuciła się na Bellatrix. Ta się uśmiechnęła i syknęła :
- Crucio.
Hermiona upadła na podłogę. Draco patrzył na swoją byłą dziewczynę z przerażeniem. Hermiona patrzyła na niego pokręciła głową i starała się uśmiechnąć. Bella dalej się uśmiechała, a potem uniosła różdżkę i rzekła :
- Sectumsepra.
Hermiona zaczęła wyć z bólu, powoli się wykrwawiała. Draco nie wytrzymał , rzucił się na Belle. Ona go odpechnęła i potem powiedziała:
- Jeśli chcesz ze mną walczyć ona się wykrwawi . Stój i czekaj ja przerwę w momencie gdy jej życie będzie na krawędzi.
Draco zacisnął pięści i pozwolił Bellatrix działać. Hermiona patrzyła na niego, powiedziała coś do niego . Draco zrozumiał tylko ruchy ust które brzmiały jak.."Kocham Cię"
Tymczasem w Hogwarcie już parę godzin szukano Hermiony. Lekcje zostały odwołane, Ginny , Harry i Ron spotkali się po obiedzie w bibliotece. Długo nie mogli wydobyć z siebie ani jednego dźwięku, w pewnym momencie Ron zaczął temat i zapytał :
- Ginny. Powiedz , Hermiona nic ci nie mówiła ?
- Nie , mówiłam ci to już z 1OOO razy . Nic mi nie wspominała. - powiedziała rudowłosa dziewczyna.
- Chodźcie do Hagrida. Może on coś wie.. - zaproponował Harry i wyszedł.
Dwójka rudzielców poszła za nim. Po chwili stali przed domem gajowego. Zapukali, drzwi otworzył lubiany przez nich olbrzym.
- Wchodzcie. Mam coś do was, nie chcę tego oddawać nauczycielom. Wiem, że wy coś z tym zrobicie.
Hagrid podszedł do wielkiego kufra a później wyciągnął jakąś torbę.
- To torba Hermiony ! - pisknęła Ginny.
- Znalazłem tam żółty sweter i inne rzeczy. Widać że zaplanowała ucieczke. Pytanie czemu ? - powiedział Rubeus.
Harry i Ron zmieszani spojrzeli na podłogę. Ginny zauważyła ich miny i syknęła.:
- Wiecie coś i mi nie powiedzieliście ! Kurczę, no jak możecie !?!?
- To nie taak.. Tylko to może mieć coś wspólnego z tą sprawą. Bo..- zaczął Ron - Hermiona jest córką Voldemorta.
Pies Hagrida - Kieł zaczął okropnie wyć, Ginny zrobiła wielkie oczy, a Hagrid zrobił się cały blady.
- Czy wy sobie jaja robicie !? - krzyknęła Ginny.
- Gdy Snape odczarował ją przypomniała sobie WSZYSTKO. Możliwe, że chciała wykupić Malfoya za siebie. Ale czemu porzuciła torbę..- myślał Harry.
- Chyba że..- zaczęła Ginny.
- Chyba że co !!?? - krzyknęli chłopcy.
- Że ktoś jej coś zrobił..- powiedziała Ginny. - To nie była ucieczka ! Chciała się spotkać z Sami Wiecie Kim. Ale ktoś jej w tym przeszkodził, a Hermiona nie spodziewanie upuściła torbę.
Wszyscy zamilkli. Ron , Harry i Ginny pożegnali się z Hagridem i wyszli z jego domu. W ich głowach było tylko jedno pytanie " Gdzie mogłaby być teraz ich przyjaciółka ? "
Gdy oni się tak zastanawiali Hermiona przeżywała chwile grozy. Przed nią stał okropny czarnoksiężnik, a ona jest jego córką i wrogiem zarazem. Cofnęła się od Voldemorta , a on ją zapytał :
- Miło będzie zabić przyjaciółkę Harry'ego . Wiesz co cię czeka tak ?
- Miło zabijać swoje dziecko. - syknęła Hermiona, teraz nie miała nic do stracenia.
Voldemort nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zamurowało go. On nie wiedział że przed nim stoi jego córka.
- Myślałem że twoje nazwisko i nazwisko mojej można powiedzieć córki są tylko zbiegiem okoliczności. - powiedział Czarny Pan ochrypłym głosem.
- Zabijesz własne dziecko. Wiesz o tym teraz. Możesz mnie zabić ale nie rób krzywdy moim przyjaciołom. - odpowiedziała Hermiona.
Voldemort się zaśmiał :
- Myślisz, że jeśli jesteś moją córką to cię nie zabije. Haha mylisz się i to bardzo. Nie znam uczucia miłości. Twoja matka była zwykłą zabawą, niestety ona była w ciąży i to ze mną . Urodziłaś się ty a ja ją zamordowałem. Od tak, aby życie było ciekawsze. Bellatrix się tobą zajmie. Od dawna nie miała żadnej zabawki. Lucjuszu !
Lucjusz Malfoy wtargnął do środka, a Voldemort mu rzekł :
- Oddaj tą dziewczynę Belli. I dopilnuj swojego syna, bo jak będzie ją ratował to go zabije.
Lucjusz się ukłonił i wziął dziewczynę za ramię i wyciągnął ją na korytarz. Hermiona wychodząc odwróciła się by obdarzyć wzrokiem pełnym nienawiści jej ojca, ale jego już tam nie było. Jej brązowe oczy teraz patrzyły na martwe ciało Sybilli, jej nauczycielki w Hogwarcie. Nie mogła dłużej znieść tego widoku więc się odwróciła. Przed nią stała Bellatrix,a za nią Draco.
- Żeby była lepsza zabawa ja będę cie torturować a on będzie to oglądał. Gdy ci się rzuci na ratunek również oberwie - zaśmiała się Bella
- Nie przesadzaj Draco nie ma z tym nic wspólnego - syknął Lucjusz.
- Będzie zabawnie, a Czarny Pan wyraził zgodę .- odpowiedziała mu czarnowłosa kobieta.
Lucjusz się oddalił,a wtedy Bella spojrzała na Hermionę , która obdarzała spojrzeniem Draco. Kobieta widziała miłość w jej oczach. Postanowiła to zepsuć. Wzięła Draco za rękę a później nmiętnie go pocałowała. Draco się skrzywił, Hermiona zakryła usta i rzuciła się na Bellatrix. Ta się uśmiechnęła i syknęła :
- Crucio.
Hermiona upadła na podłogę. Draco patrzył na swoją byłą dziewczynę z przerażeniem. Hermiona patrzyła na niego pokręciła głową i starała się uśmiechnąć. Bella dalej się uśmiechała, a potem uniosła różdżkę i rzekła :
- Sectumsepra.
Hermiona zaczęła wyć z bólu, powoli się wykrwawiała. Draco nie wytrzymał , rzucił się na Belle. Ona go odpechnęła i potem powiedziała:
- Jeśli chcesz ze mną walczyć ona się wykrwawi . Stój i czekaj ja przerwę w momencie gdy jej życie będzie na krawędzi.
Draco zacisnął pięści i pozwolił Bellatrix działać. Hermiona patrzyła na niego, powiedziała coś do niego . Draco zrozumiał tylko ruchy ust które brzmiały jak.."Kocham Cię"
środa, 10 kwietnia 2013
Rozdział X.
Harry i Ron znaleźli Hermione przy wejściu do dormitorium Gryfonów. Jej oczy były całe opuchnięte od łez, które wylała. Dziewczyna cała się trzęsąc opowiedziała swoim przyjaciołom wszystko co widziała.
Harry czuł się jakby odebrano mu przyjaciółkę. Jego najlepsza kumpela okazała się córką jego najgorszego wroga. Cała trójka w milczeniu udała się na kolacje. Minerwa McGonaggal wygłosiła przemowę, żeby każdy na siebie uważał, ponieważ w każdej chwili Voldemort może znów zaatakować. Gdy nadszedł wieczór wszyscy udali się do dormitorium żeby przygotować się na lekcje, które miały się rozpocząć następnego dnia. Gdy dochodziła 23. Hermiona zamknęła książki i spojrzała na śpiącą Ginny. Uśmiechnęła się do niej . Wzięła swoją torbę spakowała parę rzeczy do jedzenia, , ciepły żółty sweter, różdżkę schowała do kieszeni i wyszła z pokoju. Krążyła po korytarzu szkolnym, a później wyszła z szkoły. Było ciemno, więc nie widziała wiele. Stała w tym miejscu gdzie kiedyś prawie zabił ją Czarny Pan. Czekała z nadzieją, że on się znów pojawi.
Nagle usłyszała szelest zza krzaków. Odwróciła się, usłyszała szept , wielkie światło i ból przeszywający jej całe ciało. Zza krzaku wyszła Bellatrix Lestrange .
- Co tu robisz malutka tak późno może ci się coś stać - powiedziała, po czym wybuchła złośliwym śmiechem
Do oczu Hermiony napłynęły łzy. Bellatrix musiała użyć na niej zaklęcia Cruciatus. Nie mogła nic powiedzieć. Okropnie ją bolało.
- Czarny Pan nie będzie zachwycony a teraz pójdziesz ze mną grzecznie do posiadłości Malfoyów. Oddaj najpierw różdżkę. - syknęła czarownica
Hermiona grzecznie oddała jej różdżkę i ruszyły przed dom byłego chłopaka naszej bohaterki, zostawiając swoją torbę pod krzakiem.
Szły bardzo długo. Hermiona straciła orientację, była zmęczona i głodna, widziała że słońce już wschodzi. Wiedziała, że w Hogwarcie już pewnie zaczęły się jej poszukiwania. Gdy doszły pod dom Malfoyów Hermiona upadła. Nie miała siły wstać, więc Bellatrix znów potraktowała ją Cruciatusem. Ostatkiem sił Hermiona doczołgała się pod próg Malfoyów. Drzwi otworzyła im matka Draco - Narcyza.
- Bello, kim jest ta dziewczyna ? - zapytała.
- Wielka przyjaciółka Pottera. Pozwól że to będzie moja rozrywka. - syknęła Bella i potraktowała dziewczynę znów Cruciatusem.
Hermiona zaczęła krzyczeć :
- Dość ! Proszę dość !!
- Haha uwielbiam jak oni błagają o litość. - Bellatrix zaczęła się śmiać.
Narcyza nie mogła dłużej znieść tego widoku. Smutno uśmiechnęła się do dziewczyny i wycofała się do biblioteki. Bellatrix nie zaprzestawała torturowaniu dziewczyny. W tym momencie wtargnął Lucjusz Malfoy. Spojrzał na Belle i syknął :
- Skończ już . Czarny Pan czeka. Wnieś ją do domu. Mój syn doprowadzi ją do porządku. Voldemort z nią porozmawia a później zabije.
Bellatrix zostawiła Hermione i weszła do salonu. Lucjusz uśmiechnął się do niej złośliwie i ruszył śladami panny Lestrange. Hermiona czuła, że jest jej coraz słabo. Zemdlała. Nie wiedziała ile już leży na tym zimnym bruku przed domem. Była bardzo głodna. Nagle znalazła się w czyiś ciepłych i silnych rękach. Otworzyła oczy i zobaczyła jakąś zamazaną postać, a potem znów zemdlała.
Ocknęła się po 5 minutach na łóżku w jakimś pokoju. Obok niej siedział Draco. Patrzył na nią z smutkiem w oczach.
- Ty nigdy nie przestaniesz walczyć nie ? - starał się uśmiechnąć Malfoy.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - uśmiech sprawiał Hermione ból.
- Przepraszam. To przeze mnie tu wylądowałaś. Chciałem cię chronić a ..nieważne.- Draco odwrócił wzrok.
- Słuchaj jest coś o czym muszę ci powiedzieć..A więc..- zaczęła Hermiona.
W tym momencie do pokoju weszła Narcyza. W rękach trzymała miskę zupy.
- Oni mi zabronili, ale nie mogłam patrzyć jak się męczysz - powiedziała z smutną miną.
- Dziękuję pani bardzo. - Hermiona uśmiechnęła się i zaczęła jeść.
Mama Malfoya wyszła z pokoju, a Draco powiedział :
- Moja mama nie jest po stronie Volemorta. Tylko ja o tym wiem. Ona chce bym miał normalne życie. Skoro ona nie miała wyboru. Musiała zdecydować, albo to albo śmierć.
Hermiona poczuła się lepiej wiedziała że w mamie Draco i w nim samym ma małe wsparcie.
Nagle do pokoju weszła Bellatrix.
- Ehh wstała. A ja chciałam cię cruciatusem obudzić. No szkoda.
Potem wyszła.
- Musisz iść. Proszę nie sprzeciwiaj się Voldemortowi - powiedział Draco.
- Słuchaj jak Snape przywrócił mi pamięć to dowiedziałam się...że...ON JEST MOIM OJCEM. - szępneła Hermiona.
Draco zrobił wielkie oczy i zaczął wolno oddychać.
- Musisz uciekać ! On Cię zabije. ! - krzyknął.
- Ale jak..- zapytała panna Granger.
- Będzie się bał że wyjawisz jego tajemnice. - Draco zaczął drżeć - Uciekaj !
Hermiona wymknęła się cicho z jego pokoju . Niestety nie udało się. Przed nią stał nie kto inny jak...Lucjusz Malfoy.
ver
Harry czuł się jakby odebrano mu przyjaciółkę. Jego najlepsza kumpela okazała się córką jego najgorszego wroga. Cała trójka w milczeniu udała się na kolacje. Minerwa McGonaggal wygłosiła przemowę, żeby każdy na siebie uważał, ponieważ w każdej chwili Voldemort może znów zaatakować. Gdy nadszedł wieczór wszyscy udali się do dormitorium żeby przygotować się na lekcje, które miały się rozpocząć następnego dnia. Gdy dochodziła 23. Hermiona zamknęła książki i spojrzała na śpiącą Ginny. Uśmiechnęła się do niej . Wzięła swoją torbę spakowała parę rzeczy do jedzenia, , ciepły żółty sweter, różdżkę schowała do kieszeni i wyszła z pokoju. Krążyła po korytarzu szkolnym, a później wyszła z szkoły. Było ciemno, więc nie widziała wiele. Stała w tym miejscu gdzie kiedyś prawie zabił ją Czarny Pan. Czekała z nadzieją, że on się znów pojawi.
Nagle usłyszała szelest zza krzaków. Odwróciła się, usłyszała szept , wielkie światło i ból przeszywający jej całe ciało. Zza krzaku wyszła Bellatrix Lestrange .
- Co tu robisz malutka tak późno może ci się coś stać - powiedziała, po czym wybuchła złośliwym śmiechem
Do oczu Hermiony napłynęły łzy. Bellatrix musiała użyć na niej zaklęcia Cruciatus. Nie mogła nic powiedzieć. Okropnie ją bolało.
- Czarny Pan nie będzie zachwycony a teraz pójdziesz ze mną grzecznie do posiadłości Malfoyów. Oddaj najpierw różdżkę. - syknęła czarownica
Hermiona grzecznie oddała jej różdżkę i ruszyły przed dom byłego chłopaka naszej bohaterki, zostawiając swoją torbę pod krzakiem.
Szły bardzo długo. Hermiona straciła orientację, była zmęczona i głodna, widziała że słońce już wschodzi. Wiedziała, że w Hogwarcie już pewnie zaczęły się jej poszukiwania. Gdy doszły pod dom Malfoyów Hermiona upadła. Nie miała siły wstać, więc Bellatrix znów potraktowała ją Cruciatusem. Ostatkiem sił Hermiona doczołgała się pod próg Malfoyów. Drzwi otworzyła im matka Draco - Narcyza.
- Bello, kim jest ta dziewczyna ? - zapytała.
- Wielka przyjaciółka Pottera. Pozwól że to będzie moja rozrywka. - syknęła Bella i potraktowała dziewczynę znów Cruciatusem.
Hermiona zaczęła krzyczeć :
- Dość ! Proszę dość !!
- Haha uwielbiam jak oni błagają o litość. - Bellatrix zaczęła się śmiać.
Narcyza nie mogła dłużej znieść tego widoku. Smutno uśmiechnęła się do dziewczyny i wycofała się do biblioteki. Bellatrix nie zaprzestawała torturowaniu dziewczyny. W tym momencie wtargnął Lucjusz Malfoy. Spojrzał na Belle i syknął :
- Skończ już . Czarny Pan czeka. Wnieś ją do domu. Mój syn doprowadzi ją do porządku. Voldemort z nią porozmawia a później zabije.
Bellatrix zostawiła Hermione i weszła do salonu. Lucjusz uśmiechnął się do niej złośliwie i ruszył śladami panny Lestrange. Hermiona czuła, że jest jej coraz słabo. Zemdlała. Nie wiedziała ile już leży na tym zimnym bruku przed domem. Była bardzo głodna. Nagle znalazła się w czyiś ciepłych i silnych rękach. Otworzyła oczy i zobaczyła jakąś zamazaną postać, a potem znów zemdlała.
Ocknęła się po 5 minutach na łóżku w jakimś pokoju. Obok niej siedział Draco. Patrzył na nią z smutkiem w oczach.
- Ty nigdy nie przestaniesz walczyć nie ? - starał się uśmiechnąć Malfoy.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - uśmiech sprawiał Hermione ból.
- Przepraszam. To przeze mnie tu wylądowałaś. Chciałem cię chronić a ..nieważne.- Draco odwrócił wzrok.
- Słuchaj jest coś o czym muszę ci powiedzieć..A więc..- zaczęła Hermiona.
W tym momencie do pokoju weszła Narcyza. W rękach trzymała miskę zupy.
- Oni mi zabronili, ale nie mogłam patrzyć jak się męczysz - powiedziała z smutną miną.
- Dziękuję pani bardzo. - Hermiona uśmiechnęła się i zaczęła jeść.
Mama Malfoya wyszła z pokoju, a Draco powiedział :
- Moja mama nie jest po stronie Volemorta. Tylko ja o tym wiem. Ona chce bym miał normalne życie. Skoro ona nie miała wyboru. Musiała zdecydować, albo to albo śmierć.
Hermiona poczuła się lepiej wiedziała że w mamie Draco i w nim samym ma małe wsparcie.
Nagle do pokoju weszła Bellatrix.
- Ehh wstała. A ja chciałam cię cruciatusem obudzić. No szkoda.
Potem wyszła.
- Musisz iść. Proszę nie sprzeciwiaj się Voldemortowi - powiedział Draco.
- Słuchaj jak Snape przywrócił mi pamięć to dowiedziałam się...że...ON JEST MOIM OJCEM. - szępneła Hermiona.
Draco zrobił wielkie oczy i zaczął wolno oddychać.
- Musisz uciekać ! On Cię zabije. ! - krzyknął.
- Ale jak..- zapytała panna Granger.
- Będzie się bał że wyjawisz jego tajemnice. - Draco zaczął drżeć - Uciekaj !
Hermiona wymknęła się cicho z jego pokoju . Niestety nie udało się. Przed nią stał nie kto inny jak...Lucjusz Malfoy.
ver
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział IX
ZANIM PRZECZYTASZ !
Taki mały wstęp do tego rozdziału. Moja twórczość, oraz ten blog zmusza mnie do złamania hogwartowych zasad, Czyli, na moim blogu zaklęcie OBLIVATE może być ODWRÓCONE przez zaklęcie które zostanie użyte w czasie tego postu. ( wymyślone przeze mnie ) Albo że Voldemort mógł mieć dzieci xd A teraz zapraszam na lekture.
_____________________________________________________________________________________
Hermiona obudziła się w skrzydle szpitalnym. Musiała stracić przytomność pod wpływem zaklęcia. Ujrzała rudowłosego chłopca siedzącego obok niej.
- Hermiona ! Obudziłaś się ! Śpisz już 3 dni. - krzyknął Ron.
- Przepraszam ale znamy się ? - zapytała dziewczyna. - Kim ty właściwie jesteś ?
Ron odskoczył jakby oparzony. Wybiegł z skrzydła szpitalnego krzycząć " HARRY , HARRY ! "
- ,, Kto to ten Harry ? W ogóle co ja tu robie ? Kim ja jestem ? Gdzie jestem ?! " - myślała czarownica.
Dziewczyna rozpłakała się, nic o sobie nie wiedziała. Nagle przybiegł do niej ten sam rudzielec co wcześniej, ale nie był sam. Towarzyszył mu brunet w okularach i z blizną na czole.
- Hermiona co się stało ?? - zapytał chłopak z znamieniem w kształcie błyskawicy.
- Jaka Hermiona ? Kto to Hermiona ? - odpowiedziała pytaniem dziewczyna.
- Harry, mówię ci jest z nią źle. Pamiętasz jak ją znaleźliśmy na tej wieży ? Był tam też Malfoy, ale gdy nas zobaczył natychmiast zwiał. - szepnął rudzielec.
- ,, Aha więc ten brunet musi nazywać się Harry " - pomyślała panna Granger. - ,,Ale kim jets ten Malfoy ? "
Chłopcy usiedli na łóżku obok , po czym Harry powiedział :
- Jesteś Hermiona Granger. Uczennica w szkole magii i czarodziejstwa. Ta szkoła nazywa się Hogwart. Jesteś jedną z najlepszych uczennic, córka mugoli . Tiara przydziału umieściła cię w Gryffindorze. Są 4 domy : Gryffindorr , Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Byłaś w związku z tym rudym chłopakiem. Straciłaś głowę dla niebieskookiego blondyna Draco Malfoya. Poświecił się dla ciebie, byś nie zginęła i oddał się pod władzę najgorszego czarnoksiężnika na świecie : Voldemorta. Ja jestem Harry Potter , a ten obok mnie to Ronald Weasley . Przyjaźnisz się z Ginny Weasley i kumlujesz z Luną Lovegood. Świta ci coś ?
- Przykro mi ale nie .. Powiedz coś jeszcze - Hermiona starała się uśmiechnąć.
- Eeemm.. Już wiem ! Straciłaś pamięć w wojnie . Draco Malfoy prawdopodobnie rzucił na Ciebie zaklęcie zapomnienia. - krzyknął Ron.
- Chwila jakiej wojnie co jest ? - zapytała Granger.
- Nie wiadomo czemu Voldemort ten czarnoksiężnik nas zaatakował. Chyba dalej chce mnie zabić. Lecz zaczął tracić swoich sługusów i oddalił się. Wygraliśmy jak na razie . Nauczyciele w Hogwarcie staral.. - Harry nie dokończył bo w tej chwili do skrzydła szpitalnego wbiegli nauczyciele. Dokładnie obejrzyli Hermione, a później wzruszyli ramionami. Nie umieli pomóc dziewczynie.
- Nie da rady. Severusie , spróbuj ty. Może czas na zaklęcie wiesz które ? - zapytała profesor McGonaggal
- Minervo wiesz, że to ryzykowne to zaklęcie nie było nigdy stosowane . - syknął mężyczna z tłustych, czarnych włosach.
- Ale spróbuj . My nauczyciele stąd wyjdziemy. Zostaw tu Pottera i Weasleya. - powiedział profesor Flitwick, a następnie razem z nauczycielami wyszedł z skrzydła.
Hermiona patrzyła z przerażeniem na czarnookiego mężczyznę. On położył jej rękę na jej głowie i zamknął oczy. Potem zwrócił się do chłopców.
- Chłopaki jeśli kiedykolwiek ktoś rzucił na nią zaklęcie zapomnienia, chociaż by to było parenaście lat temu ona teraz to odkryje i sobie przypomni rozumiecie ?
Chłopcy kiwnęli głowami i popatrzyli z zdumieniem na profesora. Severus wyciągnął różdżkę, skierował ją w Hermione i krzyknął : - Etavilbo* !
Sale przeszył błysk białego światła. Przed oczami Hermiony ukazało się całe życie. Zobaczyła swoje dzieciństwo ale... nie takie jakie pamiętała. Obserwowała swoje młoda lata stając obok. Zobaczyła siebie jako noworodka i Voldemorta , który trzymał ją na rękach. Patrzył na nią z odrazą . Za mężczyzną leżała zakrawiona kobieta , identycznie podobna do Hermiony. Nagle Voldemort wyciagnął różdżkę i skierowany do malutkiej Hermiony powiedział.
- Nikt nigdy nie dowie się że jesteś moją córką nawet ty . OBLIVATE
Starsza Hermiona, która oglądała całą sytuacje, zakryła usta ale patrzyła dalej. Voldemort w momencie stanął przed domem państwa Granger. Otworzył drzwi , przed nim stali przerażeni właściciele mieszkania.
Czarnoksiężnik wyciągnął różdżkę i rzekł
- To wasza córka . Róbcie z nią co chcecie. IMPERIUS.
Voldemort położył płaczącego noworodka na ziemi. Państwo Granger stali zamurowani , gdy czarodziej opuścił dom, zaczęli normalnie funkcjonować. Wzięli młodą Hermione na ręce i zaczęli się z nią bawić jak gdyby nigdy nic. Od tej chwili nazywała się Granger. Nagle jej umysł stał się zamglony , słyszała tylko krzyki , które wyrwały ją z podróży w czasie. " Hermiona, Hermiona tu Harry i Ron otwórz oczy ! " . Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała swoich przyjaciół. Już wszystko pamiętała. Jej strach na pierwszym roku. Spetryfikowanie przez bacyliszka na drugim. Uwalnianie Syriusza na trzecim, kibicowanie Harry'emu w turnieju na czwartym i wiele innych.
Hermiona wstała i przytuliła chłopaków, a potem wybuchła płaczem.
- Hermiona co się stało ? - zapytali chłopcy.
- Jestem..có-rką.. Vvvoldemorta ! - krzyknęła wybiegła z skrzydła szpitalnego.
_________________________________________________________________
* Etavilbo - zaklęcie odwracające zaklecie oblivate. Wymyślone przeze mnie xd
niedziela, 31 marca 2013
Rozdzial VIII
Dziewczyna położyła się na łóżku i myślała co ma zrobić. Jak teraz traktować Rona ? Zapomnieć o Draco ?
NIE ! Ona nie da rady. Kocha tego blondwłosego chłopaka. Nagle poczuła silny wstrząs. Poderwała się z łózka , lecz nie wytrzymała gwałtownych drgnięć i upadła. Na czworakach wyszła z pokoju i podążyła w stronę głównego salonu gryfonów. Widać było że nie tylko ona poczuła wstrząsy, w pokoju było pełno osób z jej domu. Nagle drgnięcia ustały.
- Ej ! Hermiona co się dzieje ? - Ginny znikąd pojawiła się przed czarodziejką.
- Nie mam pojęcia. Harry'ego wczoraj okropnie bolała blizna. Może dlatego - rzuciła Herma.
- Ej Herma możemy pogadać . - dziewczyna usłyszała głos Rona.
- Pewnie . - odpowiedziała.
- Sorry za wczoraj. Głupio wyszło - rudzielec się zmieszał.
- Uznajmy że nie było tej rozmowy .- uśmiechnęła się panna Granger
Nagle wstrząs się powtórzył okna w Hogwarcie runęły. Uczniowie usłyszeli krzyki, później do dormitorium wbiegła zdyszana McGonaggal.
- Wszyscy uczniowie są zmuszeni stawić się w tej chwili przed szkołą ! - krzyknęła i wyszła.
Gryfoni ruszyli w kierunku wskazanym przez panią profesor. Gdy tam doszli zobaczyli ślizgonów, puchonów i krukonów . Na ich twarzach było widać przerażenie. Profesor Minerwa McGonaggal stanęła przed nimi i zakomunikowała :
- Nasza szkoła została zaatakowana. Pewnie domyślacie się przez kogo. Tak, sam Lord Voledmort. Wszyscy uczniowie udadzą się do lochów, tam będziecie bezpieczni. W tym momencie do szeregu gryfonów wpadł Harry. W czasie gdy profesor mówiła Harry uciął sobie krótką rozmowę z Hermioną.
- Harry ! No nareszcie ! Wszystko z Tb ok ? - zaczęła Granger.
- Blizna jeszcze boli ale się przyzwyczaiłem .- rzucił Harry .
McGonaggal poprowadziła uczniów w kierunku lochów. Tam mieli zostać pod opieką profesora Flitwicka, lecz Harry, Hermiona i Ron mieli inne zamiary. Postanowili pomóc szkole i ukryli się za posągiem rycerza.
Zobaczyli jak nauczyciele używają zaklęć ochronnych. Severus Snape poszedł do lochów bo uczniów z ostatniej klasy. Tylko oni mogli brać udział w bitwie. Cała trójca wyszła już bez ukrycia, w sumie oni byli uczniami ostatniego roku. Ron z Harrym stanęli do walki a Hermiona zobaczyła na najwyższej wieży szlochającą dziewczynkę z pierwszego roku - ślizgonkę. Czarodziejka rzuciła się pędem w stronę wierzy. Przebiegła parę set schodów i stanęła na samej górze. Lecz nie była tam sama z małą ślizgonką. Był tam ktoś jeszcze, chłopak dokładnie. Trzymał on tą uczennice, którą Hermiona chciała ratować.
- Draco ? - szepnęła czarodziejka.
- Hermiona ..- powiedział chłopak - Tak to ja. Powiedz czy ty mnie nadal kochasz ?
- Draco ! Kocham cię i to cholernie ! Tęsknię za tobą ! Proszę wróć do mnie. Przeze mnie jesteś sługą Sama Wiesz Kogo. - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy
- Skoro mnie kochasz to nie mam innego wyboru. - szępnął Draco i wyciągnął różdżkę.
Stali tak bez ruchu . Hermiona nie wiedziała co zamierzał zrobić. Bała się, wiedziała że on może ją zabić.
- Miona.. Musisz wiedzieć że cię kocham to będzie dla twojego dobra.. - powiedział Malfoy.
- Ale Draco o co ci chodzi? - dziewczyna nie rozumiała.
Chłopak zbliżył się do niej popatrzył głęboko w jej brązowe oczy.
- Będzie mi ciebie strasznie brakować.. - wyszeptał
- Draco co ty chcesz zrobić. - zapytała Hemiona.
Chłopak odsunął się , wymierzył różdżką w nią i powiedział :
- Oblivate..
NIE ! Ona nie da rady. Kocha tego blondwłosego chłopaka. Nagle poczuła silny wstrząs. Poderwała się z łózka , lecz nie wytrzymała gwałtownych drgnięć i upadła. Na czworakach wyszła z pokoju i podążyła w stronę głównego salonu gryfonów. Widać było że nie tylko ona poczuła wstrząsy, w pokoju było pełno osób z jej domu. Nagle drgnięcia ustały.
- Ej ! Hermiona co się dzieje ? - Ginny znikąd pojawiła się przed czarodziejką.
- Nie mam pojęcia. Harry'ego wczoraj okropnie bolała blizna. Może dlatego - rzuciła Herma.
- Ej Herma możemy pogadać . - dziewczyna usłyszała głos Rona.
- Pewnie . - odpowiedziała.
- Sorry za wczoraj. Głupio wyszło - rudzielec się zmieszał.
- Uznajmy że nie było tej rozmowy .- uśmiechnęła się panna Granger
Nagle wstrząs się powtórzył okna w Hogwarcie runęły. Uczniowie usłyszeli krzyki, później do dormitorium wbiegła zdyszana McGonaggal.
- Wszyscy uczniowie są zmuszeni stawić się w tej chwili przed szkołą ! - krzyknęła i wyszła.
Gryfoni ruszyli w kierunku wskazanym przez panią profesor. Gdy tam doszli zobaczyli ślizgonów, puchonów i krukonów . Na ich twarzach było widać przerażenie. Profesor Minerwa McGonaggal stanęła przed nimi i zakomunikowała :
- Nasza szkoła została zaatakowana. Pewnie domyślacie się przez kogo. Tak, sam Lord Voledmort. Wszyscy uczniowie udadzą się do lochów, tam będziecie bezpieczni. W tym momencie do szeregu gryfonów wpadł Harry. W czasie gdy profesor mówiła Harry uciął sobie krótką rozmowę z Hermioną.
- Harry ! No nareszcie ! Wszystko z Tb ok ? - zaczęła Granger.
- Blizna jeszcze boli ale się przyzwyczaiłem .- rzucił Harry .
McGonaggal poprowadziła uczniów w kierunku lochów. Tam mieli zostać pod opieką profesora Flitwicka, lecz Harry, Hermiona i Ron mieli inne zamiary. Postanowili pomóc szkole i ukryli się za posągiem rycerza.
Zobaczyli jak nauczyciele używają zaklęć ochronnych. Severus Snape poszedł do lochów bo uczniów z ostatniej klasy. Tylko oni mogli brać udział w bitwie. Cała trójca wyszła już bez ukrycia, w sumie oni byli uczniami ostatniego roku. Ron z Harrym stanęli do walki a Hermiona zobaczyła na najwyższej wieży szlochającą dziewczynkę z pierwszego roku - ślizgonkę. Czarodziejka rzuciła się pędem w stronę wierzy. Przebiegła parę set schodów i stanęła na samej górze. Lecz nie była tam sama z małą ślizgonką. Był tam ktoś jeszcze, chłopak dokładnie. Trzymał on tą uczennice, którą Hermiona chciała ratować.
- Draco ? - szepnęła czarodziejka.
- Hermiona ..- powiedział chłopak - Tak to ja. Powiedz czy ty mnie nadal kochasz ?
- Draco ! Kocham cię i to cholernie ! Tęsknię za tobą ! Proszę wróć do mnie. Przeze mnie jesteś sługą Sama Wiesz Kogo. - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy
- Skoro mnie kochasz to nie mam innego wyboru. - szępnął Draco i wyciągnął różdżkę.
Stali tak bez ruchu . Hermiona nie wiedziała co zamierzał zrobić. Bała się, wiedziała że on może ją zabić.
- Miona.. Musisz wiedzieć że cię kocham to będzie dla twojego dobra.. - powiedział Malfoy.
- Ale Draco o co ci chodzi? - dziewczyna nie rozumiała.
Chłopak zbliżył się do niej popatrzył głęboko w jej brązowe oczy.
- Będzie mi ciebie strasznie brakować.. - wyszeptał
- Draco co ty chcesz zrobić. - zapytała Hemiona.
Chłopak odsunął się , wymierzył różdżką w nią i powiedział :
- Oblivate..
poniedziałek, 11 marca 2013
Rozdział VII
Nogi się pod dziewczyną ugięły. Czyli to się stało. To już nie Draco , którego kochała.
Wyglądał tak samo ale to nie on. Ze łzami w oczach podeszła do niego i przytuliła go, chciała po raz ostatni mieć z nim bliski kontakt. Chłopak odepchnął ją.
- Żegnaj Hermiono - powiedział i odszedł.
Dziewczyna usiadła na zimnej ziemi i rozpłakała się. Miała już wszystkiego dość. Po paru godzinach wróciła do Hogwartu. Zasłony były czarne , uczniowie smutni, a nauczyciele kłócili się zawzięcie " BO SZKOLE POTRZEBNY DYREKTOR" ! Poszukała Harry'ego i Rona. Znalazła ich na schodach.
- Chłopaki ! - krzyknęła Hermiona.
Ron i Harry odwrócili się. Widać było na ich twarzach smutek.
- Dziewczyno. Zauważ co się dzieje. Nasz dyrektor..nie żyje. Co zrobimy !? - krzyczał Ron.
- Gości wyluzuj. Herma pewnie ma plan. - syknął do kolegi Harry
- Harry musisz walczyć z Voldemortem - szępneła dziewczyna
- Co !? Bo twój chłoptaś ma kłopoty ! Nie jestem gotowy!! Nie , nawet nie wiem gdzie on jest - krzyczał Harry.
W tym momencie światło w całym Hogwarcie zgasło. Zamek ogarnęła ciemność. Nagle przyjaciele usłyszeli krzyki jakby pierwszaków. Szybko pobiegli w tamtą stronę . Okazało się że głosy dobiegają z zewnątrz szkoły. Ktoś jest na świeżym powietrzu, a już długo po ciszy nocnej. Wybiegli przed szkołę i ujrzeli grupę uczniów którzy drą się w niebogłosy. Podeszli do nich i zobaczyli z daleka niewyraźną postać nauczyciela niosącego ciało jakiegoś pierwszaka. On nie żył. Hermiona,Harry i Ron wstrzymali oddech. Nauczyciel się zbliżał. Był to Hagrid , niósł ciało chłopca.
- Młodzi - mówiąc to Hagrid wskazał na Pottera, Granger i Weasleya - Biegnijcie po profesor McGonagall.
Nie trzeba im było dwa razy powtarzać. Przyjaciele szybkim ruchem znaleźli się przy biurku nauczycielki.
- Pani McGonagall ! - krzyknął Ron - HALOOOOOOOOOOOOOOOOOO!
Zza biblioteczki wyjrzała pani profesor.
- Już dawno po ciszy nocnej. Co was sprowadza?
- Hagrid...On niósł ciało..pierwszaka -szepnęła Hermiona.
Źrenice profesorki się rozszerzyły. Natychmiast poszła w kierunku wskazanym przez Hermione i chłopców.
Gdy przyszli uczniów z klas pierwszych już nie było. Za to Hermiona mogła się przypatrzyć młodzieńcowi.
Na sto procent był to pierwszak. Hagrid rzekł z łzami w oczach.
- On..ja to widziałem z chatki, cholibka . On zobaczył bodajże jakąś sowe. Chciał ją złapać. Stwierdziłem że to strasznie nieodpowiedzialne z jego strony. Po ciszy nocnej wychodzić z Hogwartu. Gdy wyszłem by go zawrócić on leżał ..bez ruchu. Zdążyłem tylko zobaczyć..Lucjusza Malfoya, który przemknął mi przed oczami. Pani profesor, oni..oni są tu blisko. Voldemort tu jest..
Mówiąc to spojrzał na Harry'ego. Hermiona odwróciła się w strone chłopca. Był przerażony. Cóż na jego miejscu ona też by była.
- Wracajcie do dormitorum . Jutro czeka nas wszystkich ciężki dzień - wetchnęła McGonagall po czym zalała się łzami.
Przyjaciele odeszli. Podążając w stronę Hogwartu zaczęli rozmawiać.
- Kurde pierwszy raz widze płaczącą psorkę. - rzucił Ron.
- Rozumiesz? Jeden z naszych kolegów nie żyje. My jako ostatnia klasa powinniśmy się nimi zajmować ! - mówiła Hermiona - Widziałam jego mundurek. On był w Ravenclawie. Prefektowi się oberwie, że nie dopilnował ucznia.
Szli w milczeniu przemierzając korytarz szkolny. Nagle Harry stanął i chwycił się za czoło. Zwijał się bólu. Musiał się położyć.
- Harry ! Harry ! Co ci jest !!?! - Hermiona krzyknęła i klęknęła przy nim.
- Blizna ..Strasznie piecze. Nie wiem co się dzieje - syknął chłopak
Hermiona z Ronem wymienili się spojrzeniami. Zaprowadzili go do skrzydła szpitalnego. Tam pielęgniarka kazała mu zostać. Ron z Hermioną opuścili Harry'ego i poszli w stronę pokoi. Ron żegnając się z Hermioną rzekł :
- Hermiona..Ja cię kocham. Proszę wróć do mnie błagam cię . Wrócisz ?
Hermiona stanęła jak wryta.
- Ron..ja naprawdę nie mogę - rzuciła , pobiegła w stronę pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi
Wyglądał tak samo ale to nie on. Ze łzami w oczach podeszła do niego i przytuliła go, chciała po raz ostatni mieć z nim bliski kontakt. Chłopak odepchnął ją.
- Żegnaj Hermiono - powiedział i odszedł.
Dziewczyna usiadła na zimnej ziemi i rozpłakała się. Miała już wszystkiego dość. Po paru godzinach wróciła do Hogwartu. Zasłony były czarne , uczniowie smutni, a nauczyciele kłócili się zawzięcie " BO SZKOLE POTRZEBNY DYREKTOR" ! Poszukała Harry'ego i Rona. Znalazła ich na schodach.
- Chłopaki ! - krzyknęła Hermiona.
Ron i Harry odwrócili się. Widać było na ich twarzach smutek.
- Dziewczyno. Zauważ co się dzieje. Nasz dyrektor..nie żyje. Co zrobimy !? - krzyczał Ron.
- Gości wyluzuj. Herma pewnie ma plan. - syknął do kolegi Harry
- Harry musisz walczyć z Voldemortem - szępneła dziewczyna
- Co !? Bo twój chłoptaś ma kłopoty ! Nie jestem gotowy!! Nie , nawet nie wiem gdzie on jest - krzyczał Harry.
W tym momencie światło w całym Hogwarcie zgasło. Zamek ogarnęła ciemność. Nagle przyjaciele usłyszeli krzyki jakby pierwszaków. Szybko pobiegli w tamtą stronę . Okazało się że głosy dobiegają z zewnątrz szkoły. Ktoś jest na świeżym powietrzu, a już długo po ciszy nocnej. Wybiegli przed szkołę i ujrzeli grupę uczniów którzy drą się w niebogłosy. Podeszli do nich i zobaczyli z daleka niewyraźną postać nauczyciela niosącego ciało jakiegoś pierwszaka. On nie żył. Hermiona,Harry i Ron wstrzymali oddech. Nauczyciel się zbliżał. Był to Hagrid , niósł ciało chłopca.
- Młodzi - mówiąc to Hagrid wskazał na Pottera, Granger i Weasleya - Biegnijcie po profesor McGonagall.
Nie trzeba im było dwa razy powtarzać. Przyjaciele szybkim ruchem znaleźli się przy biurku nauczycielki.
- Pani McGonagall ! - krzyknął Ron - HALOOOOOOOOOOOOOOOOOO!
Zza biblioteczki wyjrzała pani profesor.
- Już dawno po ciszy nocnej. Co was sprowadza?
- Hagrid...On niósł ciało..pierwszaka -szepnęła Hermiona.
Źrenice profesorki się rozszerzyły. Natychmiast poszła w kierunku wskazanym przez Hermione i chłopców.
Gdy przyszli uczniów z klas pierwszych już nie było. Za to Hermiona mogła się przypatrzyć młodzieńcowi.
Na sto procent był to pierwszak. Hagrid rzekł z łzami w oczach.
- On..ja to widziałem z chatki, cholibka . On zobaczył bodajże jakąś sowe. Chciał ją złapać. Stwierdziłem że to strasznie nieodpowiedzialne z jego strony. Po ciszy nocnej wychodzić z Hogwartu. Gdy wyszłem by go zawrócić on leżał ..bez ruchu. Zdążyłem tylko zobaczyć..Lucjusza Malfoya, który przemknął mi przed oczami. Pani profesor, oni..oni są tu blisko. Voldemort tu jest..
Mówiąc to spojrzał na Harry'ego. Hermiona odwróciła się w strone chłopca. Był przerażony. Cóż na jego miejscu ona też by była.
- Wracajcie do dormitorum . Jutro czeka nas wszystkich ciężki dzień - wetchnęła McGonagall po czym zalała się łzami.
Przyjaciele odeszli. Podążając w stronę Hogwartu zaczęli rozmawiać.
- Kurde pierwszy raz widze płaczącą psorkę. - rzucił Ron.
- Rozumiesz? Jeden z naszych kolegów nie żyje. My jako ostatnia klasa powinniśmy się nimi zajmować ! - mówiła Hermiona - Widziałam jego mundurek. On był w Ravenclawie. Prefektowi się oberwie, że nie dopilnował ucznia.
Szli w milczeniu przemierzając korytarz szkolny. Nagle Harry stanął i chwycił się za czoło. Zwijał się bólu. Musiał się położyć.
- Harry ! Harry ! Co ci jest !!?! - Hermiona krzyknęła i klęknęła przy nim.
- Blizna ..Strasznie piecze. Nie wiem co się dzieje - syknął chłopak
Hermiona z Ronem wymienili się spojrzeniami. Zaprowadzili go do skrzydła szpitalnego. Tam pielęgniarka kazała mu zostać. Ron z Hermioną opuścili Harry'ego i poszli w stronę pokoi. Ron żegnając się z Hermioną rzekł :
- Hermiona..Ja cię kocham. Proszę wróć do mnie błagam cię . Wrócisz ?
Hermiona stanęła jak wryta.
- Ron..ja naprawdę nie mogę - rzuciła , pobiegła w stronę pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi
czwartek, 7 marca 2013
Rozdział VI
Hermiona szukała Draco przez cały dzień. Gdy już wszystko sprawdziła podbiegła do grupki ślizgonów. Byli oni na pierwszym roku, więc kultura jeszcze ich obowiązywała.
- Hej widzieliście gdzieś Dracona? - zapytała dziewczyna
- Prefekta, blond włosy niebieskie oczy? - zadał pytanie któryś z chłopaków.
- Tak ! Dokładnie ! - krzyknęła Hermiona.
- Niestety nikt go nie widział - pisnęła jakaś dziewczynka- Wszyscy go szukają.
- Dzięki - rzuciła Hermiona i pobiegła przed siebie.
Obawiała się najgorszego , ale to niemożliwe . Przecież Czarny Pan nie mógł już wezwać Malfoya.
Zaciskała łzy i biegła dalej. Nie patrzyła się przed siebie i po chwili wpadła na Freda Weasley'a.
- Hej Herma co ta..hej dlaczego płaczesz - chłopak spojrzał jej głęboko w oczy
- Nwm. Nie wiem co się dzieje. Wczoraj wszystko było OK - powiedziała dziewczyna.
- Uspokój się. Słuchaj Miona ja muszę lecieć. Chcę z Georgem zrobić kawał Filchowi. Hej - rzucił rudzielec i poszedł.
Dziewczyna cieszyła się że Fred poszedł. Chciała być teraz sama. Usiadła na parapecie i spojrzała w okno.
Nagle usłyszała krzyki . Wybiegła. Okazało się że...Hogwart był PUSTY. Wszyscy byli w wierzy która stała naprzeciw szkoły. Pobiegła w tamtym kierunku, przecisnęła się przez tłum uczniów i znalazła się obok Profesor MGGonagall , Profesora Snape'a , Rubeusa Hagrida , Albusa Dumbledora i ..Dracona
- Draco ! - krzyknęła Hermiona i rzuciła się w jego stronę lecz Hagrid przytrzymał ją - Puść ! Hagrid puść.!
- Hermiono nie możesz do niego podejść.- rzekł Snape - Włada nim Czarny Pan.
- Hagridzie puść mnie .- powiedziała stanowczo dziewczyna.
Mężczyzna puścił ją, a ona zrobiła duży krok w stronę chłopaka.
- Draco..Draco..- powtarzała
Oczy chłopaka były pełne gniewu .
- Wiesz dobrze że mogę cię zabić.- syknął Draco
- Nie zrobisz mi nic złego. Kochasz mnie. - dziewczyna starała się uśmiechnąc i wyciągając do niego dłoń powiedziała - Daj mi rękę.
- Nie ! Odejdź , zabiję cię ! - Draco wyciągnął różdżkę.
- Nie odejdę Draco.- szepnęła dziewczyna.
- Ostrzegałem - powiedział chłopak - Avada Kedavra !
W tym momencie Dumbledore odepchnął Hermionę, a zaklęcie trafiło w niego.
Upadł na podłogę . Severus przeraził się a potem wyprosił wszystkich uczniów do Hogwartu. W środku zostali nauczyciele Draco i Hermiona.
- Draco..-Hermiona szepnęła , a w jej oczach pojawił się strach - Chciałeś mnie ..zabić?
Chłopak skamieniał.
- Hermiono ja..ja nie wiem..- rzekł chłopak po czym wybiegł.
Dziewczyna pobiegła za nim. Dotarli do Zakazanego Lasu.
- Draco ! - krzyknęła Hermiona
Chłopak odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
- Chcesz mnie zabić proszę. Tu i teraz. - syknęła Miona - No dawaj.
Chłopak upuścił różdżkę na ziemie . Nie ruszał się.
- Wiedziałeś że dyrektor stanie w mojej obronie. Mimo to naraziłeś mnie na utrate życia -powiedziała dziewczyna.
- Hermiono ! Ja już nie jestem sobą ! Zapomnij o mnie !- krzyknął chłopak - Zaraz coś ci pokaże.
Draco podciągnął rękaw swojej bluzy i dziewczyna ujrzała mroczny znak.
- Od teraz należę do Voldemorta - rzekł.
- Hej widzieliście gdzieś Dracona? - zapytała dziewczyna
- Prefekta, blond włosy niebieskie oczy? - zadał pytanie któryś z chłopaków.
- Tak ! Dokładnie ! - krzyknęła Hermiona.
- Niestety nikt go nie widział - pisnęła jakaś dziewczynka- Wszyscy go szukają.
- Dzięki - rzuciła Hermiona i pobiegła przed siebie.
Obawiała się najgorszego , ale to niemożliwe . Przecież Czarny Pan nie mógł już wezwać Malfoya.
Zaciskała łzy i biegła dalej. Nie patrzyła się przed siebie i po chwili wpadła na Freda Weasley'a.
- Hej Herma co ta..hej dlaczego płaczesz - chłopak spojrzał jej głęboko w oczy
- Nwm. Nie wiem co się dzieje. Wczoraj wszystko było OK - powiedziała dziewczyna.
- Uspokój się. Słuchaj Miona ja muszę lecieć. Chcę z Georgem zrobić kawał Filchowi. Hej - rzucił rudzielec i poszedł.
Dziewczyna cieszyła się że Fred poszedł. Chciała być teraz sama. Usiadła na parapecie i spojrzała w okno.
Nagle usłyszała krzyki . Wybiegła. Okazało się że...Hogwart był PUSTY. Wszyscy byli w wierzy która stała naprzeciw szkoły. Pobiegła w tamtym kierunku, przecisnęła się przez tłum uczniów i znalazła się obok Profesor MGGonagall , Profesora Snape'a , Rubeusa Hagrida , Albusa Dumbledora i ..Dracona
- Draco ! - krzyknęła Hermiona i rzuciła się w jego stronę lecz Hagrid przytrzymał ją - Puść ! Hagrid puść.!
- Hermiono nie możesz do niego podejść.- rzekł Snape - Włada nim Czarny Pan.
- Hagridzie puść mnie .- powiedziała stanowczo dziewczyna.
Mężczyzna puścił ją, a ona zrobiła duży krok w stronę chłopaka.
- Draco..Draco..- powtarzała
Oczy chłopaka były pełne gniewu .
- Wiesz dobrze że mogę cię zabić.- syknął Draco
- Nie zrobisz mi nic złego. Kochasz mnie. - dziewczyna starała się uśmiechnąc i wyciągając do niego dłoń powiedziała - Daj mi rękę.
- Nie ! Odejdź , zabiję cię ! - Draco wyciągnął różdżkę.
- Nie odejdę Draco.- szepnęła dziewczyna.
- Ostrzegałem - powiedział chłopak - Avada Kedavra !
W tym momencie Dumbledore odepchnął Hermionę, a zaklęcie trafiło w niego.
Upadł na podłogę . Severus przeraził się a potem wyprosił wszystkich uczniów do Hogwartu. W środku zostali nauczyciele Draco i Hermiona.
- Draco..-Hermiona szepnęła , a w jej oczach pojawił się strach - Chciałeś mnie ..zabić?
Chłopak skamieniał.
- Hermiono ja..ja nie wiem..- rzekł chłopak po czym wybiegł.
Dziewczyna pobiegła za nim. Dotarli do Zakazanego Lasu.
- Draco ! - krzyknęła Hermiona
Chłopak odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
- Chcesz mnie zabić proszę. Tu i teraz. - syknęła Miona - No dawaj.
Chłopak upuścił różdżkę na ziemie . Nie ruszał się.
- Wiedziałeś że dyrektor stanie w mojej obronie. Mimo to naraziłeś mnie na utrate życia -powiedziała dziewczyna.
- Hermiono ! Ja już nie jestem sobą ! Zapomnij o mnie !- krzyknął chłopak - Zaraz coś ci pokaże.
Draco podciągnął rękaw swojej bluzy i dziewczyna ujrzała mroczny znak.
- Od teraz należę do Voldemorta - rzekł.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)