Dziewczyna położyła się na łóżku i myślała co ma zrobić. Jak teraz traktować Rona ? Zapomnieć o Draco ?
NIE ! Ona nie da rady. Kocha tego blondwłosego chłopaka. Nagle poczuła silny wstrząs. Poderwała się z łózka , lecz nie wytrzymała gwałtownych drgnięć i upadła. Na czworakach wyszła z pokoju i podążyła w stronę głównego salonu gryfonów. Widać było że nie tylko ona poczuła wstrząsy, w pokoju było pełno osób z jej domu. Nagle drgnięcia ustały.
- Ej ! Hermiona co się dzieje ? - Ginny znikąd pojawiła się przed czarodziejką.
- Nie mam pojęcia. Harry'ego wczoraj okropnie bolała blizna. Może dlatego - rzuciła Herma.
- Ej Herma możemy pogadać . - dziewczyna usłyszała głos Rona.
- Pewnie . - odpowiedziała.
- Sorry za wczoraj. Głupio wyszło - rudzielec się zmieszał.
- Uznajmy że nie było tej rozmowy .- uśmiechnęła się panna Granger
Nagle wstrząs się powtórzył okna w Hogwarcie runęły. Uczniowie usłyszeli krzyki, później do dormitorium wbiegła zdyszana McGonaggal.
- Wszyscy uczniowie są zmuszeni stawić się w tej chwili przed szkołą ! - krzyknęła i wyszła.
Gryfoni ruszyli w kierunku wskazanym przez panią profesor. Gdy tam doszli zobaczyli ślizgonów, puchonów i krukonów . Na ich twarzach było widać przerażenie. Profesor Minerwa McGonaggal stanęła przed nimi i zakomunikowała :
- Nasza szkoła została zaatakowana. Pewnie domyślacie się przez kogo. Tak, sam Lord Voledmort. Wszyscy uczniowie udadzą się do lochów, tam będziecie bezpieczni. W tym momencie do szeregu gryfonów wpadł Harry. W czasie gdy profesor mówiła Harry uciął sobie krótką rozmowę z Hermioną.
- Harry ! No nareszcie ! Wszystko z Tb ok ? - zaczęła Granger.
- Blizna jeszcze boli ale się przyzwyczaiłem .- rzucił Harry .
McGonaggal poprowadziła uczniów w kierunku lochów. Tam mieli zostać pod opieką profesora Flitwicka, lecz Harry, Hermiona i Ron mieli inne zamiary. Postanowili pomóc szkole i ukryli się za posągiem rycerza.
Zobaczyli jak nauczyciele używają zaklęć ochronnych. Severus Snape poszedł do lochów bo uczniów z ostatniej klasy. Tylko oni mogli brać udział w bitwie. Cała trójca wyszła już bez ukrycia, w sumie oni byli uczniami ostatniego roku. Ron z Harrym stanęli do walki a Hermiona zobaczyła na najwyższej wieży szlochającą dziewczynkę z pierwszego roku - ślizgonkę. Czarodziejka rzuciła się pędem w stronę wierzy. Przebiegła parę set schodów i stanęła na samej górze. Lecz nie była tam sama z małą ślizgonką. Był tam ktoś jeszcze, chłopak dokładnie. Trzymał on tą uczennice, którą Hermiona chciała ratować.
- Draco ? - szepnęła czarodziejka.
- Hermiona ..- powiedział chłopak - Tak to ja. Powiedz czy ty mnie nadal kochasz ?
- Draco ! Kocham cię i to cholernie ! Tęsknię za tobą ! Proszę wróć do mnie. Przeze mnie jesteś sługą Sama Wiesz Kogo. - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy
- Skoro mnie kochasz to nie mam innego wyboru. - szępnął Draco i wyciągnął różdżkę.
Stali tak bez ruchu . Hermiona nie wiedziała co zamierzał zrobić. Bała się, wiedziała że on może ją zabić.
- Miona.. Musisz wiedzieć że cię kocham to będzie dla twojego dobra.. - powiedział Malfoy.
- Ale Draco o co ci chodzi? - dziewczyna nie rozumiała.
Chłopak zbliżył się do niej popatrzył głęboko w jej brązowe oczy.
- Będzie mi ciebie strasznie brakować.. - wyszeptał
- Draco co ty chcesz zrobić. - zapytała Hemiona.
Chłopak odsunął się , wymierzył różdżką w nią i powiedział :
- Oblivate..
Fajne, tylko wkurza mnie, że piszesz "Herma" bo Ron np. nigdy tak nie powiedział do Hermiony :DDD Ale są fajne rozdziały i będe czytać dalej :)
OdpowiedzUsuń