Witam jestem Sandra i będę prowadzić tego bloga o DRAMIONE. Mam nadzieje, że spodoba wam się ta historia :) . A teraz zapraszam..
___________________________________________________________________________________
Jak na listopad przystało pogoda była potworna. Deszcz padał, a niebo było zamroczone. Po prostu idealny dzień na leżenie w łóżku i nic nie robienie. Niestety, Hermiona musiała się męczyć na zajęciach, razem z Harrym i jej byłym chłopakiem Ronem. Rozstali się oni zaraz na rozpoczęciu roku, stwierdzili, że lepiej jednak zostać przyjaciółmi. Po lekcji był trening quidditcha.
Hermiona postanowiła iść na niego i wspierać swoich przyjaciół. Wychodząc z sali zderzyła się z swoim największym wrogiem - Draco Malfoyem.
- Szlama..-syknął chłopak.
Hermiona nie rozumiała, czemu jej tak nienawidził. Fakt, że przywaliła mu i to dość mocno na 3 roku w Hogwarcie przecież nic nie znaczyło. Zignorowała go i poszła w kierunku boiska, gdzie trening już trwał. Pomachała do Ginny, która była nowym kapitanem drużyny i usiadła na trybunach. Mimo fatalnej pogody trening się odbył, a Hermiona mokra jak szczur musiała iść się przebrać. Pobiegła szybko do pokoju i zastanawiała się co włożyć. Postanowiła na swój ulubiony, niebieski top i czarne rurki. Spojrzała na zegar - dochodziła 19.
- Kurde, spóźnię się na kolację ! - krzyknęła .
Wybiegła z dormitorium i podążyła w kierunku jadalni. Nagle usłyszała cichy płacz i śmiechy. Poszła w tamtą stronę i zobaczyła dwóch osiłków i dziewczynę, którzy znęcali się nad chłopakiem z pierwszego roku. Hermiona po krótkiej chwili ich rozpoznała, byli to Gregory Goyle, Vincent Crabbe i Pansy Parkinson.
- Znęcanie się nad młodszym ? Czysta przyjemność, zachowujecie się jak nieogarnięte dzieci ! - krzyknęła Granger.
- Proszę , proszę ..Szlama we własnej osobie. - zaczęła Pansy - Crabbe, Goyle nauczmy ją jak się powinno zwracać do lepszych.
Chłopak z pierwszego roku zdał sobie sprawę, że może uciekać. Tak też zrobił.
- Wiesz Granger, że nie powstrzymamy się przed użyciem zaklęć niewybaczalnych ..- odchrząknął Goyl.
- Nie odważycie się..- powiedziała Hermiona.
Pansy wyciągnęła różdżkę i krzyknęła
- Cruciat..
Nie dokończyła, bo w tym samym momencie zza pleców ktoś krzyknął ,,Expelliarmus". Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę i nie uwierzyli. To był...
możesz wpaść do mnie na bloga o Fremione ?
OdpowiedzUsuńogólnie jest spoko, ale mało się dzieje w zasadzie.
On się dopiero rozkręca:D
OdpowiedzUsuńOk wpadne
Generalnie rozdział mógł być dłuższy, ponieważ dzieje się w nim sporo rzeczy. W kilku miejscach brakuje przecinka, no ale nie wszyscy czytelnicy przywiązują wagę do takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńLiczebniki zapisujemy raczej słownie. Wyjątkiem mogą być nazwy własne np."30 second to mars" albo "3bit".
CrabbE i GoylE - nie wiem, czemu u Ciebie nie ma na końcu "e".
Cruciatus to jest nazwa zaklęcia, a jego formuła, którą się wypowiada to "Crucio".
Expelliarmus ma na końcu tylko jedno "s".
Generalnie nie lubię, jeśli ktoś kończy rozdział w połowie zdania. Bloggerki chcą w ten sposób wywołać w czytelniku napięcie, ale często z marnym skutkiem. Domyślam się, że osobą, która przyszła Hermionie z odsieczą był Draco.
Cóż... lecę czytać dalej. Proszę, nie zrażaj się krytyką ;)
Illuminata
wezowa-milosc.blogspot.com
Poza tym, w nazwie notki brakuje jednej literki w słowie "rozdział" ;)
UsuńZgaduje,że był tam Draco :'D A co do bloga-świetny i czekam na więcej ;) p.s zapraszam do mnie na bloga o nowej erze-
OdpowiedzUsuń