niedziela, 31 marca 2013

Rozdzial VIII

Dziewczyna położyła się na łóżku i myślała co ma zrobić. Jak teraz traktować Rona ? Zapomnieć o Draco ?
NIE ! Ona nie da rady. Kocha tego blondwłosego chłopaka. Nagle poczuła silny wstrząs. Poderwała się z łózka , lecz nie wytrzymała gwałtownych drgnięć i upadła. Na czworakach wyszła z pokoju i podążyła w stronę głównego salonu gryfonów. Widać było że nie tylko ona poczuła wstrząsy, w pokoju było pełno osób z jej domu. Nagle drgnięcia ustały.
- Ej ! Hermiona co się  dzieje ? - Ginny znikąd pojawiła się przed czarodziejką.
- Nie mam pojęcia.  Harry'ego wczoraj okropnie bolała blizna. Może dlatego - rzuciła Herma.
- Ej  Herma  możemy pogadać . - dziewczyna usłyszała głos Rona.
- Pewnie . - odpowiedziała.
- Sorry za wczoraj. Głupio wyszło - rudzielec się zmieszał.
- Uznajmy że  nie było tej rozmowy .- uśmiechnęła się panna Granger
Nagle wstrząs  się powtórzył okna w Hogwarcie runęły. Uczniowie usłyszeli krzyki, później do dormitorium wbiegła zdyszana McGonaggal.            
- Wszyscy uczniowie są zmuszeni  stawić się w tej chwili przed szkołą ! - krzyknęła i wyszła.
Gryfoni ruszyli w kierunku wskazanym przez panią profesor.  Gdy tam doszli zobaczyli ślizgonów, puchonów i krukonów . Na ich twarzach było widać przerażenie. Profesor Minerwa McGonaggal stanęła przed nimi i zakomunikowała :
- Nasza szkoła została zaatakowana. Pewnie domyślacie się przez kogo. Tak, sam Lord Voledmort. Wszyscy uczniowie udadzą się do lochów,  tam będziecie bezpieczni. W tym momencie do  szeregu gryfonów wpadł Harry. W czasie gdy profesor mówiła Harry uciął sobie krótką rozmowę z Hermioną.
- Harry ! No nareszcie ! Wszystko z Tb ok ? - zaczęła Granger.
- Blizna jeszcze boli ale się przyzwyczaiłem  .- rzucił Harry .
McGonaggal poprowadziła uczniów w kierunku lochów. Tam mieli zostać pod opieką profesora Flitwicka, lecz Harry, Hermiona i Ron mieli inne zamiary. Postanowili pomóc szkole i ukryli się za posągiem rycerza.
Zobaczyli jak nauczyciele używają zaklęć ochronnych. Severus Snape poszedł do lochów bo uczniów z ostatniej klasy. Tylko oni mogli brać udział w bitwie. Cała trójca wyszła już bez ukrycia, w sumie oni byli uczniami ostatniego roku. Ron z Harrym stanęli do walki a Hermiona zobaczyła na najwyższej wieży szlochającą dziewczynkę z pierwszego roku - ślizgonkę. Czarodziejka rzuciła się pędem w stronę wierzy. Przebiegła parę set schodów i stanęła na samej górze. Lecz nie była tam sama z małą ślizgonką. Był tam ktoś jeszcze, chłopak dokładnie. Trzymał on tą uczennice, którą Hermiona chciała ratować.
- Draco ? - szepnęła czarodziejka.
- Hermiona ..- powiedział chłopak - Tak to ja. Powiedz czy ty mnie nadal kochasz ?
- Draco ! Kocham cię i  to cholernie !   Tęsknię za tobą ! Proszę wróć do mnie. Przeze mnie jesteś sługą Sama Wiesz Kogo. -  w oczach  dziewczyny pojawiły się łzy
- Skoro  mnie kochasz to nie mam innego wyboru. - szępnął Draco i wyciągnął różdżkę.
Stali tak bez ruchu . Hermiona nie wiedziała co zamierzał zrobić. Bała się, wiedziała że on może ją zabić.
- Miona.. Musisz wiedzieć że cię kocham   to będzie dla twojego dobra.. - powiedział Malfoy.
  - Ale Draco o co ci chodzi? - dziewczyna nie rozumiała.
 Chłopak zbliżył się do niej popatrzył głęboko w jej brązowe oczy.
- Będzie mi ciebie strasznie brakować.. - wyszeptał
- Draco co ty chcesz zrobić. - zapytała Hemiona.
Chłopak odsunął się , wymierzył różdżką w nią i powiedział :
- Oblivate..

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział VII

Nogi się pod dziewczyną ugięły. Czyli to się stało. To już nie Draco , którego  kochała.
Wyglądał tak samo ale to nie on. Ze  łzami w oczach podeszła do niego i przytuliła go,    chciała po raz ostatni mieć z nim   bliski kontakt. Chłopak odepchnął ją.
- Żegnaj Hermiono - powiedział i odszedł.
Dziewczyna usiadła na zimnej ziemi   i  rozpłakała się. Miała już wszystkiego dość. Po paru godzinach wróciła do Hogwartu. Zasłony były czarne , uczniowie smutni, a nauczyciele kłócili się zawzięcie " BO SZKOLE POTRZEBNY DYREKTOR" !  Poszukała Harry'ego i Rona. Znalazła ich    na schodach.
- Chłopaki !  - krzyknęła Hermiona.
Ron i Harry odwrócili się. Widać było na ich  twarzach smutek.
- Dziewczyno. Zauważ co się dzieje. Nasz dyrektor..nie żyje. Co zrobimy !? - krzyczał Ron.
- Gości wyluzuj. Herma pewnie ma plan. - syknął do kolegi Harry
- Harry musisz walczyć z Voldemortem - szępneła dziewczyna
- Co !? Bo twój chłoptaś ma kłopoty ! Nie jestem gotowy!! Nie , nawet nie wiem gdzie on jest - krzyczał Harry.
W tym momencie światło w całym Hogwarcie zgasło. Zamek ogarnęła ciemność. Nagle przyjaciele usłyszeli krzyki jakby pierwszaków. Szybko pobiegli w tamtą stronę . Okazało się że głosy dobiegają z zewnątrz szkoły. Ktoś jest na świeżym powietrzu, a już długo po ciszy nocnej. Wybiegli przed szkołę i ujrzeli grupę uczniów którzy drą się w niebogłosy. Podeszli do nich i zobaczyli z daleka niewyraźną postać  nauczyciela niosącego ciało jakiegoś pierwszaka. On nie żył. Hermiona,Harry i Ron wstrzymali oddech. Nauczyciel się zbliżał. Był to Hagrid , niósł ciało chłopca.
- Młodzi - mówiąc to Hagrid wskazał na Pottera, Granger i Weasleya - Biegnijcie po profesor McGonagall.
 Nie trzeba im   było dwa razy powtarzać. Przyjaciele szybkim ruchem znaleźli się przy biurku nauczycielki.
- Pani McGonagall ! - krzyknął Ron    - HALOOOOOOOOOOOOOOOOOO!
Zza biblioteczki wyjrzała pani profesor.
- Już dawno po ciszy nocnej. Co was sprowadza?
- Hagrid...On niósł ciało..pierwszaka -szepnęła Hermiona.
Źrenice  profesorki się rozszerzyły. Natychmiast poszła w kierunku wskazanym przez Hermione i chłopców.
Gdy przyszli uczniów z klas pierwszych już nie było. Za to Hermiona mogła się przypatrzyć młodzieńcowi.
Na sto procent był to pierwszak. Hagrid rzekł z łzami w oczach.
- On..ja to widziałem z chatki, cholibka . On zobaczył bodajże jakąś sowe. Chciał ją złapać. Stwierdziłem że to  strasznie nieodpowiedzialne z jego strony. Po ciszy nocnej wychodzić z Hogwartu. Gdy wyszłem by go zawrócić on leżał ..bez ruchu. Zdążyłem tylko zobaczyć..Lucjusza Malfoya, który przemknął mi przed oczami. Pani profesor, oni..oni są tu blisko. Voldemort tu jest..
Mówiąc to spojrzał na Harry'ego. Hermiona odwróciła się w strone chłopca. Był przerażony. Cóż na jego miejscu ona też by była.
- Wracajcie do dormitorum . Jutro czeka nas wszystkich ciężki dzień      - wetchnęła McGonagall po czym zalała się łzami.
Przyjaciele odeszli. Podążając w stronę Hogwartu zaczęli rozmawiać.
- Kurde pierwszy raz widze płaczącą psorkę. - rzucił Ron.
- Rozumiesz? Jeden z naszych kolegów nie żyje. My jako ostatnia klasa powinniśmy się nimi zajmować ! - mówiła Hermiona - Widziałam jego mundurek. On był  w Ravenclawie. Prefektowi się oberwie, że nie dopilnował ucznia.
Szli w milczeniu przemierzając  korytarz szkolny. Nagle Harry stanął i chwycił się za czoło. Zwijał się bólu. Musiał się położyć.
- Harry ! Harry ! Co ci jest !!?! - Hermiona krzyknęła i klęknęła przy nim.
- Blizna ..Strasznie piecze. Nie wiem co się dzieje - syknął chłopak
Hermiona z Ronem wymienili się spojrzeniami. Zaprowadzili go do skrzydła szpitalnego. Tam pielęgniarka kazała mu zostać. Ron z Hermioną opuścili Harry'ego i poszli w stronę pokoi. Ron żegnając się z Hermioną rzekł  :
- Hermiona..Ja cię kocham. Proszę wróć do mnie błagam cię . Wrócisz ?
Hermiona stanęła jak wryta.
 - Ron..ja naprawdę nie mogę    - rzuciła ,  pobiegła w stronę pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi

czwartek, 7 marca 2013

Rozdział VI

Hermiona szukała Draco przez cały dzień. Gdy już wszystko sprawdziła podbiegła do grupki ślizgonów. Byli oni na pierwszym roku, więc kultura jeszcze ich obowiązywała.
- Hej widzieliście gdzieś Dracona? - zapytała dziewczyna
- Prefekta, blond włosy niebieskie oczy? -  zadał pytanie któryś z  chłopaków.
- Tak  ! Dokładnie ! - krzyknęła Hermiona.
- Niestety nikt go nie widział - pisnęła jakaś dziewczynka-  Wszyscy go szukają.
-  Dzięki - rzuciła Hermiona i pobiegła przed siebie.
Obawiała się najgorszego , ale to niemożliwe . Przecież Czarny Pan nie mógł już wezwać Malfoya.
Zaciskała łzy i biegła dalej.  Nie patrzyła   się przed siebie i po chwili wpadła     na Freda Weasley'a.
- Hej Herma co ta..hej dlaczego płaczesz - chłopak spojrzał jej głęboko w oczy
- Nwm. Nie wiem co się dzieje. Wczoraj wszystko było OK - powiedziała dziewczyna.
- Uspokój się.  Słuchaj Miona ja muszę lecieć. Chcę z Georgem zrobić kawał Filchowi. Hej - rzucił rudzielec i poszedł.
Dziewczyna cieszyła się że Fred poszedł. Chciała być teraz sama. Usiadła na parapecie i spojrzała w okno.
Nagle usłyszała krzyki . Wybiegła. Okazało się że...Hogwart był PUSTY. Wszyscy byli w wierzy która stała naprzeciw szkoły. Pobiegła w  tamtym kierunku, przecisnęła się przez tłum uczniów i znalazła się obok Profesor MGGonagall ,  Profesora Snape'a  , Rubeusa Hagrida  , Albusa Dumbledora i ..Dracona
- Draco ! - krzyknęła Hermiona i rzuciła się  w jego stronę lecz Hagrid przytrzymał ją - Puść ! Hagrid puść.!
-  Hermiono nie możesz do niego podejść.- rzekł Snape - Włada nim Czarny Pan.
- Hagridzie puść mnie .- powiedziała stanowczo dziewczyna.
Mężczyzna puścił ją, a  ona zrobiła duży krok w stronę chłopaka.
- Draco..Draco..- powtarzała
Oczy chłopaka były pełne gniewu .
- Wiesz dobrze że mogę cię zabić.- syknął Draco
- Nie zrobisz mi nic złego. Kochasz mnie. - dziewczyna starała się  uśmiechnąc i wyciągając do niego    dłoń powiedziała - Daj mi rękę.
- Nie ! Odejdź , zabiję cię ! - Draco wyciągnął różdżkę.
- Nie odejdę Draco.- szepnęła dziewczyna.
- Ostrzegałem - powiedział chłopak - Avada Kedavra !
W tym momencie Dumbledore odepchnął Hermionę, a zaklęcie trafiło w niego.
Upadł na podłogę . Severus przeraził się a potem wyprosił  wszystkich uczniów do Hogwartu. W środku zostali nauczyciele Draco i Hermiona.
- Draco..-Hermiona szepnęła , a w jej oczach pojawił się strach - Chciałeś mnie ..zabić?
Chłopak skamieniał.
- Hermiono ja..ja nie wiem..- rzekł chłopak po czym wybiegł.
Dziewczyna pobiegła za nim. Dotarli do Zakazanego Lasu.
-  Draco ! - krzyknęła Hermiona
Chłopak odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
- Chcesz mnie zabić proszę. Tu i teraz. - syknęła Miona - No dawaj.
Chłopak upuścił różdżkę na  ziemie . Nie ruszał  się.
- Wiedziałeś że dyrektor stanie w  mojej obronie. Mimo to naraziłeś mnie na utrate życia -powiedziała dziewczyna.
- Hermiono ! Ja już nie jestem sobą ! Zapomnij o mnie !- krzyknął chłopak - Zaraz coś ci pokaże.
Draco podciągnął rękaw swojej bluzy i dziewczyna ujrzała mroczny znak.
- Od  teraz należę do Voldemorta - rzekł.

środa, 6 marca 2013

Rozdział V

- Ojciec Dracona - Lucjusz..-szępneła Pansy.
Hermiona wyskoczyła z fotela, na którym siedzieła i wybiegła. Ruszyła w stronę Zakazanego Lasu.
Gdy tam dobiegła zaczęła krzyczeć.
- LUCJUSZU !!!!!!! WIEM ŻE MNIE SŁYSZYSZ! NIE BĄDŹ TCHÓRZEM I WYCHODŹ !
- Masz szczęście Panno Granger wpadłem właśnie załatwić pewną sprawę. - dziewczyna usłyszała męski głos.
Odwróciła się, przed nią stał ojciec Malfoya.
- Załatwić? A może zobaczyć jak zaklęcie Imperiusa działa  na twojego syna ? - zapytała Hermiona
- Zrobiłem to dla jego dobra. Nie twój interes ! Ciesz się że cię jeszcze nie zabiłem - syknął Lucjusz.
- Proszę...Zdejmij to zaklęcie..Czemu go w ogóle rzuciłeś ? - do oczu dziewczyny napłynęły łzy.
- Ponieważ poświęcił się dla ciebie Sama Wiesz Komu. To nie jest byle co.  Nie chcę by byliście razem. Póki Czarny Pan się o niego nie upomni zaklęcia nie zdejmę.
- LUCJUSZU ! - krzyknął czyiś głos.
Hermiona & Malfoy odwrócili się . Za nimi stał nie kto inny jak sam Albus Dumbledor.
- Ahh Albusie - westchnął Lucjusz. - Więc widz..
Nie dokończył, bo w tym momencie dyrektor rzucił zaklęcie :
Petrificus totalus!
Lucjusz skamieniał i upadł. Zza dyrektora wyskoczyli Harry i Ron. Zanieśli go do Hogwartu. Gdy położyli go na krześle i związali Lucjusz odzyskał czucie i mógł się ruszać.
- Puścimy cię jak ładnie cofniesz zaklęcie - uśmiechnął się Ron.
- Dzieci wiecie że nie pochwalam takich metod..Ale..tu chodzi o bezpieczeństwo ucznia - powiedział Albus
- Dobra cofne ! Pod warunkiem ze później puścicie mnie wolno. - syknął Malfoy. 
Po paru minutach. Lucjusz wyszedł, a Hermiona wybiegła szukać Dracona.
Znalazła go w bibliotece. Nigdy by się tego nie spodziewała go w tym miejscu.
- Draco ? - zapytała dziewczyna.
Chłopak się odwrócił. Oczy miał całe napuchnięte. Nie myślała że on, Draco Malfoy może płakać.
Czarodziej wstał i przytulił się do Hermiony.
- Hermiona przepraszam ! Cholernie przepraszam ! Jak on mógł..Mój własny ojciec mi to zrobił. Hermiona wybacz mi ! - Draco tulił ją mocno.
- Nic się nie stało. Draco puść bo mnie udusisz naprawdę wszystko OK Skąd wiesz że to twój ojciec? - zapytała dziewczyna.
- Był przed chwilą u mnie i wszystko mi powiedział. Przeprosił ale powiedział że musze się strzec bo Sama Wiesz Kto może mnie zawezwać..- szepnął chłopak
-  Draco powiedz. Czemu ty sie mu oddałeś!! Zginiesz tam - Teraz Hermiona się rozpłakała.
- Nie chcę. Nie chcę mu służyć. Ale chcę  byś żyła - powiedział Draco i pocałował ją w czoło po czym się oddalił.
Hermiona stała tam przez pare minut. Potem wyszła , spojrzyła w okno. Było już ciemno. Poszła do pokoju umyła się  i poszła spać. Następnego dnia zauważyła na śniadaniu że nie ma Dracona. Zaczęła go szukać, lecz  nigdzie go nie było.

sobota, 2 marca 2013

Rozdział IV

Nie wiadomo jak to się stało Hermiona wylądowała w pokoju Draco. Oczywiście do niczego nie doszło, ona młoda czarownica nie straci przecież głowy dla niebieskookiego dryblasa. Draco odgarnął jej włosy z twarzy i wyszeptał :
- Hermi, wiem że się nie zgodzisz, ale ..będziesz moją dziewczyną..??
Hermiona uśmiechnęła się, a potem delikatnie musnęła jego usta.
- To chyba "TAK". - Draco pokazał swoje nieskazitelne białe zęby. - Chcę żeby ta chwila trwała wiecznie.
Niestety, nic tak długo nie trwa i Hermiona o północy poszła do dormitorium. Wychodząc zauważyła Pansy, zbliżającą się do pokoju Dracona. Usłyszała kłótnię, a potem spokój. Nie wróciła się sprawdzić. Była zbyt szczęśliwa i nikt tego nie mógł zepsuć. Poszła do swojego pokoju i położyła się spać. Nie mogła się doczekać jutra.

   Na następny dzień stała się rzecz niesłychana . Hermiona , która szła na  śniadanie zobaczyła całującą się parę w koncie. Przybliżyła się, żeby ich ochrzanić i zamarła.
- Draco!?! Co ty tu robisz z Pansy ? - Głos dziewczyny drżał.
- Z punkty  praktycznego wyznaje jej miłość..- Draco  uśmiechnął się złośliwie.
Oczy Hermiony zaszkliły się łzami .  Spojrzała na Draco, i nie  mogła zrozumieć, przyjrzała się jego oczom,wydawały się nieobecne. Rzuciła się pędem w stronę toalety. Zamknęła się w kabinie i zaczęła  płakać. Jak  ona mogła myśleć, że on ją kocha, była głupia. Nagle usłyszała pukanie.do drzwi
- Zajęte..- wykrztusiła dziewczyna
- Miona, to ja Ginn. Co się stało? - zapytała przyjaciółka.
Hermiona wstała, otarła  łzy, otworzyła drzwi i wpadła w ramiona przyjaciółki.
- Wszystko jest niesprawiedliwe -  Córka mugoli wybuchła płaczem.
Hermiona prawie  wszystko opowiedziała swojej przyjaciółce. Pominęła wątek pt. ,,Draco śmierciożercą". Później poszły do Harry'ego i  Rona. Gdy oni wysłuchali (prawie)całej historii na ich twarzach malowało się wielkie zdumienie. Nagle rudowłosego chłopca olśniło:
-Chwila ! Mówiłaś, że jego spojrzenie było nieobecne..
- Ale co to ma do rzeczy..-zaczęła Ginny.
- Kotku cicho, Ronald dostał przebłysku wiedzy, to się rzadko zdarza. - wyśmiał  kumpla Harry.
-  Zabawne Potter. Nie mówię, że tak było, ale możliwe  że  ktoś użył na niego zaklęcie  Imperiusa. - powiedział rudzielec.
Czwórka  przyjaciół spojrzała po sobie.
- Hermiona widziałaś kogoś, gdy, wiesz wracałaś do Malfoy'a?- zapytała się Ginny.
- Pansy..-wyszeptała przyjaciółka.
- Ta wredna gnida ! - krzyknął Ron. - Nienawidzę jej, gorsza  niż  śmierciożercy.
Cała banda pobiegła do dyrektora.
- Profesorze Dumbeldore ! - wykrzyknęli .
- Moi  ulubieni    uczniowie. Mówcie, jakie plotki  . - zaczął dyrektor
- Mamy podejrzenie - zaczęła nieśmiało   Hermiona  -  Bo chodzi oto że..no..ten..
- Mamy podejrzenie, że Pansy Parkinson wczoraj wieczorem użyła zaklęcia Imperius przeciw Draconowi Malfoyowi.- powiedział bez wahania Harry.
- To poważne oskarżenie..Jesteście  pewni ??- zapytał się dyrektor.
- Draco był wczoraj...no , a dzisiaj..- Hermiona wybuchła  płaczem
- Dajcie mi chwilkę. - rzekł Dumbeldore i wyszedł.
Po 15 minutach Albus wrócił, ale nie sam. Była z nim Pansy .
- Pansy wiesz czemu cię tu wezwałem.  - zaczął dyrektor.
- Nie wiem.-powiedziała Pansy, wyglądała na zdziwioną.
- Wczoraj użyłaś jednego z zaklęć niewybaczalnych. - rzekł dyrektor.
Harry , Ron, Ginn i Hermiona z zaciekawieniem oglądali całą sytuację.
- To nie ja..-szepnęła Pansy.
- W takim razie kto ? - zapytał się Albus
- Wychodziłam z pokoju i widziałam Hermionę wychodzącą od Draco. Poszłam sprawdzić co ta szlama z nim zrobiła. Usłyszałam krzyki z jego pokoju pobiegłam w tamtą   stronę i   usłyszałam jak ktoś rzuca zaklęcie ,,Imperio". - powiedziała  Pansy - Otworzyłam drzwi  i zobaczyłam  go...
-Kogo, kogo zobaczyłaś !?!?- krzyknął Ronald.
- Nie  denerwuj się tak bo siwiejesz. W sumie to lepsze niż być rudym. - Pansy spiorunowała go wzrokiem, potem uspokoiła się i powiedziała - To był....


_____________________________________________________________________________________
Takie   tam zakończenie na dziwnym momencie. :D   Mamy już prawie 280 wyświetleń. Dziękuję :*                      

Rozdział III

 Hermiona   przez jakiś czas podążała  jego śladem. Niestety, Draco umknął jej w  Zakazanym lesie.    Postanowiła i tak do niego wejść. Co chwile straszyły ją pohukiwania sowy. Serce biło jej coraz szybciej. W    pewnym momencie usłyszała kłótnię. Schowała się za drzewem  i czekała na rozwój wydarzeń.
- Draco, synu coś ty narobił !? - zaczął mężczyzna.
- ,, A więc to musi być ojciec Malfoya - Lucjusz"  -  pomyślała młoda czarownica  .
- Zrobiłem to bo mi na niej zależy. Tyle lat byłem do niej okrutny!  Chciałem to zmienić ! - krzyknął Malfoy junior.
- Synu, ale żeby być sługą   Sam-Wiesz-Kogo??- zapytał się Lucjusz drżącym głosem
- Tato..-powiedział   niepewnie Draco..
- A w ogóle    to  mugolka ! Zakochałeś się w córce  dentystów! Zwykła szlama -krzyczał ojciec Malfoya.
- Nie mów tak o Hermionie ! - poderwał się  Draco.
Serce Hermiony  podskoczyło wysoko. On, Draco Malfoy, bożyszcze nastolatek , złotowłosy dryblas ją  kochał. Przysunęła się bliżej, żeby więcej słyszeć.
- Wczoraj uratowałeś  tą dziewczynę  przed    śmiercią, sam zaprzedając życie   potworowi. Nie  mogłeś dać    jej    umrzeć?  - Lucjusz jak zawsze był egoistyczny.
- Nie..-szepnął Draco.
Hermiona przysunęła się bliżej i....stanęła na gałęzi,  która się złamała. Draco i Lucjusz spojrzeli w jej  stronę , a  starszy Malfoy się odezwał :
- Jeśli nie  masz ochoty   zginąć radzę ci pokaż się.
Gdy Hermiona była gotowa wyjść zza drzewa obok niej   wyleciała sowa. Mężczyźni uświadomili sobie, że podejrzewali zwykłe zwierze. Zajęci rozmową nie zorientowali się    że Hermiona ucieka.  Po  5 minutach intensywnego  biegu mogła odpocząć przy bramie Hogwartu. Mogła się spokojnie zastanowić czemu Draco się z nią pożegnał ? Czemu się dla niej poświęcił ? Nie musiała długo myśleć  nad  tymi  pytaniami bo w tym momencie   zza     pleców usłyszała znajomy głos:
- Granger nie w łóżku     ?
Dziewczyna    odwróciła się  i zobaczyła Dracona. Przycisnęła go do ściany i krzyknęła prosto w twarz :
- Co ty do cholery odwalasz !? Sługa Voldemortowi za moje życie!?!?
Draco skamieniał.
- Powinienem wiedzieć, że sowa   raczej gałęzi nie łamie.
- Czemu się ze mną wtedy pożegnałeś ? - zapytała dziewczyna
- Bo gdy zostanę śmierciożercą nie   będę mógł z tobą     być   - wyszeptał chłopak.
- Co ty..-zaczęła Hermiona.
Nie dokończyła, bo chłopak odwrócił  się i ją przycisnął do ściany, a następnie namiętnie   pocałował. Dziewczyna nie spodziewając się tego   odwzajemniła pocałunek. Jego usta  były słodkie,  niczym truskawki. Nie mogła się od nich oderwać, a gdy brakło im tchu  Draco wyszeptał :
- Myślałem że mnie uderzysz jak  na III roku .
- Wiele rzeczy   się zmieniło. - powiedziała Hermiona, a później znów  go  pocałowała.

piątek, 1 marca 2013

Rozdział II

- Draco ? Draco czemu to zrobiłeś !? Ona nas nie szanowała ! To szlama ! Nie akceptuje lepszych.!! - krzyknęła Pansy
- Żeby od razu rzucać Cruciatus ? Idźcie stąd zanim się wkurzę. - odrzekł Malfoy.
Hermiona nie wiedziała co robić. On, Draco Malfoy, wredny egoista stanął w jej obronie.
- Dobra.. Crabb, Goyl idziemy ! - rzuciła Pansy i wyszła.
Vicent i Gregor jak cienie, wybiegli za nią.
- Uratowałeś mnie..- szepneła Hermiona
- Uważaj Granger. Następnym razem możesz nie mieć takiego szczęścia. - powiedział Draco i wyszedł.
Córka mugoli nie mogła uwierzyć w to co się stało. Była oszołomiona. Czuła się dziwnie. Spojrzała na zegarek, dochodziła 19.30.
-Może jeszcze zdążę na kolacje - pomyślała dziewczyna i poszła w stronę jadalni.
Przysiadła się do Ginny, Harry'ego i Rona.
- Heej Miona ! Co tak późno ? Zgubiłaś się ? - zapytał się Ron.
Hermiona uniknęła odpowiedzi. Wzrokiem szukała Draco, gdy go znalazła posłała mu sympatyczny uśmiech, o dziwo odwzajemnił.
    Po kolacji postanowiła się przejść na spacer. Zamyślona spacerowała,straciła poczucie czasu,  po chwili zorientowała się, że już jest późno, a Hogwart daleko, więc postanowiła zawrócić. Nagle usłyszała głosy..
Przerażona wyciągnęła różdżkę..
- Lumos ... - szepnęła.
Nastała światłość, lecz to co zobaczyła sprawiło, że nogi miała jak  z waty..
Przy lesie leżał jednorożec, nie żył. Hermiona zakryła usta z przerażenia. Gdy odwróciła się żeby uciec w stronę szkoły zauważyła postać zbliżającą się do niej. Dziewczyna cofnęła się, zahaczyła o gałąź i się wywróciła. Postać była coraz bliżej. Czarodziejka z przerażeniem czekała na rozwój wydarzeń. Nagle wszystko stało się niewyraźne. Zemdlała..Gdy otworzyła oczy znalazła się w...swoim pokoju. Obok niej siedziała Ginny, która patrzyła na nią z strachem w oczach.
- Gin? Co się stało ? - zapytała dziewczyna.
- To ty mi odpowiedz ! Wczoraj Malfoy cię przyniósł..NIEPRZYTOMNĄ ! - krzyknęła Ginny
- Nic nie pamiętam..Czekaj  ! Kto mnie przyniósł ?? - Hermiona wracała do pełnej przytomności.
- Draco..-szepnęła dziewczyna Pottera.
 Hermiona wstała, doprowadziła się do porządku i rozpoczęła poszukiwania Draco. Nie musiała długo szukać. Stał przy wejściu do dormitorium Gryfonów.
- Możesz mi coś wyjaśnić !?! - zaczęła dziewczyna
- Dzień Dobry Granger - uśmiechnął się Malfoy - Wszystko ci powiem, ale na dworze. Taka piękna pogoda.
Miona wyszła  z chłopakiem na świeże powietrze. Wszyscy się dziwili widząc ich razem rozmawiając . Ron zadławił się swoimi żelkami, a Harry obserwował ich zaskoczony.
- Wyjaśnij mi to. - rozkazała Granger
- Znalazłem cię nieprzytomną, więc przyniosłem cię  koniec historii - rzekł Draco.
- To w takim razie co tam robiłeś ? - zapytała Hermiona.
- Nie twój interes - syknął Draco.
,, Wrócił Draco jakiego znam " - pomyślała dziewczyna.
Malfoy spojrzał w górę, odetchnął i rzekł
- Chciałem pogadać z ojcem, a teraz, pragnę się z tobą pożegnać..
- Wyjeżdżasz ?! - krzyknęła Hermiona.
- Tak. Wiem, że darzysz mnie nienawiścią..Chciałem to zmienić..Nie będę ci już przeszkadzał. Żegnaj - powiedział Malfoy i odszedł.
Hermiona nie mogła nic powiedzieć. Nie mogła go zatrzymać. Że ona darzyła go nienawiścią ? Od zawsze Ślizgoni z Gryfonami rywalizowali.. Czyżby darzyła go innym uczuciem niż nienawiść..?Czyżby go kochała.? Postanowiła pójść za nim.

Rozdział I

Witam jestem Sandra i będę prowadzić tego bloga o DRAMIONE. Mam nadzieje, że spodoba wam się  ta historia :)  . A teraz zapraszam..

 ___________________________________________________________________________________


   Jak na listopad przystało pogoda była potworna. Deszcz padał, a niebo było zamroczone.  Po prostu idealny dzień na leżenie w łóżku i nic nie robienie. Niestety, Hermiona musiała się męczyć na zajęciach, razem z Harrym i jej byłym chłopakiem Ronem. Rozstali się oni zaraz na rozpoczęciu roku, stwierdzili, że lepiej jednak zostać przyjaciółmi. Po lekcji był trening  quidditcha.
Hermiona postanowiła iść na niego i wspierać swoich przyjaciół. Wychodząc z sali zderzyła się z swoim największym wrogiem - Draco Malfoyem. 
- Szlama..-syknął chłopak.
Hermiona nie rozumiała, czemu jej tak nienawidził. Fakt, że przywaliła mu i to dość mocno na 3 roku w Hogwarcie przecież nic nie znaczyło. Zignorowała go i poszła w kierunku boiska, gdzie trening już trwał. Pomachała do Ginny, która była nowym kapitanem drużyny i usiadła na trybunach. Mimo fatalnej pogody trening się odbył, a Hermiona mokra jak szczur musiała iść się przebrać. Pobiegła szybko do pokoju i zastanawiała się co włożyć. Postanowiła na swój ulubiony, niebieski top i czarne rurki. Spojrzała na zegar - dochodziła 19.
- Kurde, spóźnię się na kolację ! - krzyknęła .
Wybiegła z dormitorium i podążyła w kierunku jadalni. Nagle usłyszała cichy płacz i śmiechy. Poszła w tamtą stronę i zobaczyła dwóch osiłków i dziewczynę, którzy znęcali się nad chłopakiem z pierwszego roku. Hermiona po krótkiej chwili ich rozpoznała, byli to Gregory Goyle, Vincent Crabbe i Pansy Parkinson.
- Znęcanie się nad młodszym ? Czysta przyjemność, zachowujecie się jak nieogarnięte dzieci ! - krzyknęła Granger.
- Proszę , proszę ..Szlama we własnej osobie. - zaczęła Pansy - Crabbe, Goyle nauczmy ją jak się powinno zwracać do lepszych.
Chłopak z pierwszego roku zdał sobie sprawę, że może uciekać. Tak też zrobił.
- Wiesz Granger, że  nie powstrzymamy się przed użyciem zaklęć niewybaczalnych ..- odchrząknął Goyl.
- Nie odważycie się..- powiedziała Hermiona.
Pansy wyciągnęła różdżkę i krzyknęła
- Cruciat..
Nie dokończyła, bo w tym samym momencie zza pleców ktoś krzyknął ,,Expelliarmus". Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę i nie uwierzyli. To był...