Nogi się pod dziewczyną ugięły. Czyli to się stało. To już nie Draco , którego kochała.
Wyglądał tak samo ale to nie on. Ze łzami w oczach podeszła do niego i przytuliła go, chciała po raz ostatni mieć z nim bliski kontakt. Chłopak odepchnął ją.
- Żegnaj Hermiono - powiedział i odszedł.
Dziewczyna usiadła na zimnej ziemi i rozpłakała się. Miała już wszystkiego dość. Po paru godzinach wróciła do Hogwartu. Zasłony były czarne , uczniowie smutni, a nauczyciele kłócili się zawzięcie " BO SZKOLE POTRZEBNY DYREKTOR" ! Poszukała Harry'ego i Rona. Znalazła ich na schodach.
- Chłopaki ! - krzyknęła Hermiona.
Ron i Harry odwrócili się. Widać było na ich twarzach smutek.
- Dziewczyno. Zauważ co się dzieje. Nasz dyrektor..nie żyje. Co zrobimy !? - krzyczał Ron.
- Gości wyluzuj. Herma pewnie ma plan. - syknął do kolegi Harry
- Harry musisz walczyć z Voldemortem - szępneła dziewczyna
- Co !? Bo twój chłoptaś ma kłopoty ! Nie jestem gotowy!! Nie , nawet nie wiem gdzie on jest - krzyczał Harry.
W tym momencie światło w całym Hogwarcie zgasło. Zamek ogarnęła ciemność. Nagle przyjaciele usłyszeli krzyki jakby pierwszaków. Szybko pobiegli w tamtą stronę . Okazało się że głosy dobiegają z zewnątrz szkoły. Ktoś jest na świeżym powietrzu, a już długo po ciszy nocnej. Wybiegli przed szkołę i ujrzeli grupę uczniów którzy drą się w niebogłosy. Podeszli do nich i zobaczyli z daleka niewyraźną postać nauczyciela niosącego ciało jakiegoś pierwszaka. On nie żył. Hermiona,Harry i Ron wstrzymali oddech. Nauczyciel się zbliżał. Był to Hagrid , niósł ciało chłopca.
- Młodzi - mówiąc to Hagrid wskazał na Pottera, Granger i Weasleya - Biegnijcie po profesor McGonagall.
Nie trzeba im było dwa razy powtarzać. Przyjaciele szybkim ruchem znaleźli się przy biurku nauczycielki.
- Pani McGonagall ! - krzyknął Ron - HALOOOOOOOOOOOOOOOOOO!
Zza biblioteczki wyjrzała pani profesor.
- Już dawno po ciszy nocnej. Co was sprowadza?
- Hagrid...On niósł ciało..pierwszaka -szepnęła Hermiona.
Źrenice profesorki się rozszerzyły. Natychmiast poszła w kierunku wskazanym przez Hermione i chłopców.
Gdy przyszli uczniów z klas pierwszych już nie było. Za to Hermiona mogła się przypatrzyć młodzieńcowi.
Na sto procent był to pierwszak. Hagrid rzekł z łzami w oczach.
- On..ja to widziałem z chatki, cholibka . On zobaczył bodajże jakąś sowe. Chciał ją złapać. Stwierdziłem że to strasznie nieodpowiedzialne z jego strony. Po ciszy nocnej wychodzić z Hogwartu. Gdy wyszłem by go zawrócić on leżał ..bez ruchu. Zdążyłem tylko zobaczyć..Lucjusza Malfoya, który przemknął mi przed oczami. Pani profesor, oni..oni są tu blisko. Voldemort tu jest..
Mówiąc to spojrzał na Harry'ego. Hermiona odwróciła się w strone chłopca. Był przerażony. Cóż na jego miejscu ona też by była.
- Wracajcie do dormitorum . Jutro czeka nas wszystkich ciężki dzień - wetchnęła McGonagall po czym zalała się łzami.
Przyjaciele odeszli. Podążając w stronę Hogwartu zaczęli rozmawiać.
- Kurde pierwszy raz widze płaczącą psorkę. - rzucił Ron.
- Rozumiesz? Jeden z naszych kolegów nie żyje. My jako ostatnia klasa powinniśmy się nimi zajmować ! - mówiła Hermiona - Widziałam jego mundurek. On był w Ravenclawie. Prefektowi się oberwie, że nie dopilnował ucznia.
Szli w milczeniu przemierzając korytarz szkolny. Nagle Harry stanął i chwycił się za czoło. Zwijał się bólu. Musiał się położyć.
- Harry ! Harry ! Co ci jest !!?! - Hermiona krzyknęła i klęknęła przy nim.
- Blizna ..Strasznie piecze. Nie wiem co się dzieje - syknął chłopak
Hermiona z Ronem wymienili się spojrzeniami. Zaprowadzili go do skrzydła szpitalnego. Tam pielęgniarka kazała mu zostać. Ron z Hermioną opuścili Harry'ego i poszli w stronę pokoi. Ron żegnając się z Hermioną rzekł :
- Hermiona..Ja cię kocham. Proszę wróć do mnie błagam cię . Wrócisz ?
Hermiona stanęła jak wryta.
- Ron..ja naprawdę nie mogę - rzuciła , pobiegła w stronę pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi
Fajne zakończenie, ale ja bym była za tym, że jak juz robisz coś o H.P. to zrób to dokońca. Chodzi mi o to że nie "pierwszak" tylko "pierszoroczniak" albo nie "pani" tylko "profesor" i tym podobne pierdoły :D
OdpowiedzUsuńkoniec słaby.
OdpowiedzUsuń'- Hermiona..Ja cię kocham. Proszę wróć do mnie błagam cię . Wrócisz ?
Hermiona stanęła jak wryta.
- Ron..ja naprawdę nie mogę - rzuciła , pobiegła w stronę pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi'
straszne romasidłowate. nie podoba mi się i zgadzam się z Michaliną. Po 2 usuń weryfikacje obrazkową. a tak, to niezły rozdział, ale zdecydowanie za duże tempo. zrób to wolniej.